Jeśli chodzi o publikę to standard w przypadku Polski. Bydło pod sceną. Skaczą po plecach, pchają się, napierają z całej siły. To co mnie zaskoczyło, to crowdsurfing, a do tego pogo. Z tego co kojarzę to LN zabrania tego w regulaminie koncertu, a nikt z tym nic nie robił. Przez pół pierwszego koncertu walczyłem, żeby w ogóle móc spokojnie stać i coś zobaczyć, dlatego na drugim poszedłem na trybuny. Więc jeśli o to chodzi to bardzo nie polecam koncertów w Polsce.
Czyli nie jestem jedyny, który to odczuł. Byłem na drugim koncercie, zakupiłem bilet GA EE, bo bardzo chciałem być jak najbliżej sceny. Zaczęli od Aces High. Piekło rozpętało się z chwilą, gdy skoczyło tempo i gitarzyści wybiegli na scenę. Takiego czegoś jeszcze nie doświadczyłem na żadnym koncercie. Wieśniaki napierali z tyłu i z boku z taką siłą, że nie byłem w stanie wyciągnąć rąk - miałem je skulone przy klatce piersiowej. Co chwila przewracałem się na innych z jednej i z drugiej strony, a potworny smród kwaśnego potu i gazów był po prostu nie do zniesienia. Prawie nie widziałem co się dzieje na scenie, łokcie trafiały mnie w twarz i były wbijane w plecy i żebra.
Dla mnie to jest niepojęte, żeby się tak zachowywać na koncercie. Ja jestem z tych, którzy przychodzą obejrzeć artystę. Płacę niemałe pieniądze, żeby zobaczyć jak moi ulubieni wykonawcy odwalają show. Lubię się powydzierać i poskakać, ale w miejscu. Polskie bydło ma w poważaniu ludzi, którzy przyszli obejrzeć koncert kulturalnie - jestem pewien, że zaraz by padły argumenty, że to koncert metalowy i żebym poszedł obejrzeć występ operowy jak chcę kultury.
Mniej więcej w połowie przeniosłem się kilkanaście metrów obok, gdzie stał m. in. ojciec z dzieckiem, na oko 10-12 lat. W tym miejscu panował większy spokój, ale też wiadomo - dalej od sceny i w dodatku na boku, więc wrażenia z oglądania artysty nie te, co na środku.
Bardzo podoba mi się, że sięgnięto po takie kawałki jak Aces High, Flight of Icarus i Where Eagles Dare (najlepszy <3). Zespół jest w fantastycznej formie. Bruce wokalnie jest genialny - wypada znacznie lepiej niż 2 lata temu, a we wspomnianych przeze mnie piosenkach, które nie należą do łatwych, jest po prostu fenomenalny. Miał lepsze koncerty na tej trasie, no ale już zwiedzili sporo miejsc i może być trochę zmęczony - niemniej chapeau bas! No i od zawsze uważam, że jest jednym z najwybitniejszych frontmanów wszechczasów - ani chwili nie zapomina o publice, a jego kondycja jest po prostu niemożliwa.
Nie kupiłem biletu na pierwszy krakowski koncert. W pewnym momencie tego pożałowałem i chciałem kupić, ale już się nie ostało żadne sztuki. Prawie wpadłem w rozpacz i dosłownie 3 dni później zapowiedziano drugi koncert. Wtedy nie wahałem się ani chwili. Naprawdę świetna trasa. Warto zobaczyć zespół w takiej formie, to wspomnienia na lata.