Wszystkim, którzy się zastanawiają czy się wybrać na któryś z koncertów Hey, gorąco polecam. Wczoraj byłem w Łodzi na ich koncercie i jest rewelacja. Na początek zagrali cała nową płytę, a później przeszli do grania starszych kawałków, które były w nowych aranżacjach, z dodatkiem elektroniki. Jak dla mnie świetnie to wypada. Chyba najlepszy moment to zagranie "Heledore baby" w szybszej wersji. Najlepszy tekst Kaśki to: "Przepraszam, ale jesteśmy bardzo spięci. Spięci jak nie wiem co... Chyba jak jaja barana". Albo jak wyszli na bisy i chłopaki zaczęli sobie jammować, bo Kaśki nie było, a potem wbiegła (!) na scenę i przeprosiła bo zasiedziała się w łazience. uśmiech Fajnie jeszcze było na koniec jak zagrali "Teksańskiego". Skończyli grać i gitarzysta Marcin zdjął gitarę i szykował się do zejścia ze sceny, a Kaśka mówi: "A gdzie on zdejmuje tą gitarę?" No i zagrali jeszcze "Luli lali". I tu już masakra, bo Kaśka pod koniec to nawet tańcowała. W ogóle szok, bo jeszcze jej nie widziałem aby na scenie stała inaczej niż w jednym miejscu. Niestety nie za dobrze kojarzę całą setlistę, więc na razie nie będę próbować jej odtworzyć. Jak tylko gdzieś znajdę to zapodam.