Barrrrdzo lubię. ALe tak jak z większością kapel (oprócz niewielu) płyty z arcydziełami i resztą zapychaczy. Ale zdaża sie najwiekszym. Evidence, Ashes to ashes, Take this bottle, Epic, Easy (ale to to sie może podobac nawet fanom Backstreet boys, to świadczy tylko o wielkości FNM, i to że kawałek jest własnością Lionela Ritchie, czy ja to sie tam pisze, tez nie zmienia faktu, a nawet świadczy na ich korzyść) wiele innych, których tytułów nie pamietam.
Szkoda, że Patton woli się nieartykułowanie wydzierać w jakichs projektach solo. To juz mnie nie przekonuje.