Wczoraj byłam na koncercie Dżemu
Całkiem dobry występ, choć bywałam już na lepszych ich koncertach
Grali ok. 1h 45 min, co jest całkiem przyzwoitym czasem, biorąc pod uwagę, że były to dni miasta
Koncert zaczęli od Wehikułu, co wszystkich niesamowicie pozytywnie nastroiło. Z bananem na ustach zaczęliśmy bawić się do kolejnych utworów, m.in. Harley moj, Diabelski żart, Do kołyski, Gorszy dzień, W życiu piękne są tylko chwile itd.
Dwukrotnie bisowali i muszę przyznać, że Dżem gra na bis najlepiej
Na deser zaserwowali nam Autsajdera
, Lunatyków i Whiskey, po czym dorzucili Skazanego na bluesa
...
Smiechowe było, że za mną stał jakiś pięćdziesięciolatek, który co chwile wyrażał swoje niezadowolenie z Balcara i tak non-stop powtarzał " no nie, tego się słuchać nie da....co za szajs...k***a, no nie....przecież on śpiewać nie u mnie...o jeeee...tylko go żywcem zagrzebać"
I wiecie co Wam powiem? Ja też uważam, że Rysiek był jednak the best !