Autor Wątek: Dire Straits  (Przeczytany 10741 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline sunsetstrip

  • Scraped
  • **********
  • Wiadomości: 8576
  • 17000 postów
  • Respect: +4334
Odp: Dire Straits
« Odpowiedź #15 dnia: Września 07, 2017, 09:15:39 pm »
0
a dla mnie Queen to Mercury.

Lider/frontman/glos - tak samo jak Knopfler...
NAJBARDZIEJ KONTROWERSYJNY

"I once bought a homeless woman a slice of pizza who yelled at me she wanted soup."
Axl Rose


Offline maxi023

  • Better
  • *******
  • Wiadomości: 2663
  • Płeć: Mężczyzna
  • Respect: +1106
Odp: Dire Straits
« Odpowiedź #16 dnia: Września 08, 2017, 03:09:10 pm »
0
Dire Straits to zdecydowanie Knopfler - jednak szkoda że się nie reaktywowali, nawet na same koncerty w składzie z Alchemy (Terry Williams na bębnach czy Alan Clark na klawiszach wymiatali) to by już było coś.

Offline Bender

  • Byli moderatorzy/newsmani
  • Garden Of Eden
  • *****
  • Wiadomości: 4394
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wchodzę luzem w mojej bluzie z logiem Guns N Roses
  • Respect: +2460
Odp: Dire Straits
« Odpowiedź #17 dnia: Kwietnia 04, 2018, 09:28:40 pm »
0
Byłem na Dire Straits Experience. Skład dosyć mocno mieszany. To jakby (nie daj Boże) Gunsi kiedyś się rozpadli, a po czasie z ich repertuarem wyruszyli by: Wokalista X, Gilby, Bumblefoot, Melissa, Todd Kerns, Ferrer i Bobby Schneck. Mieli coś wspólnego na przestrzeni lat z zespołem i poszczególnymi członkami. Jedni bardziej, drudzy mniej, ale mają radochę ze wspólnej gry.

Moja relacja:

Zakupiłem bilety i przyznam, że trochę niepewnie czekałem. Dlaczego? Nigdy nie byłem wielkim fanem Dire Straits. Oczywiście znam ich największe przeboje i mniej więcej historię zespołu, ale nie tak, żeby wykupować miejsce pod sceną i śpiewać każde słowo razem z wokalistą. Wiedziałem jednak, że będzie to podróż nostalgiczna dla mojego taty i większości zebranych w Hali Stulecia. Otóż panuje niespisana zasada, że udający się na koncert są w podobnym wieku co zespół, stąd średnia wieku 45+.

Postanowiłem, że pójdziemy na trybuny boczne, bo o dziwo 3/4 Hali było już wyprzedane, czego się wcale nie spodziewałem. Tu po wejściu na obiekt moje pierwsze zaskoczenie - całkiem inaczej zapamiętałem rozmieszczenie sali po Deep Purple pięć lat wcześniej i się okazało, że nasza trybuna nie jest na balkonie, tylko to dobudówka na płycie. I to w rogu. Trochę się poschizowałem, jednak kiedy show się rozpoczęło jedyne co mi przeszkadzało to głośnik z boku sceny, który mi ograniczał widok.

W ogóle wszystkie miejsca, nawet na płycie były siedzące. Tym razem mnie to nie dziwiło, bo 3/4 repertuaru to były ballady. Panowie weszli na scenę niemal punktualnie. Od razu szło zauważyć, że prym na scenie prowadzi saksofonista Chris White, który koncertował z Knopflerem w czasach świetności. Drugi zaś był gitarzysta i wokalista w jednym Terence Reis. Manierę głosu miał bardzo podobną do Marka, wielu ludzi wokoło mnie zastanawiało się, czy to jest dawny lider zespołu czy nie. Ogólnie mogę stwierdzić, że zdolności wokalne Reisa oceniam na mocne osiem, gitarowe zaś na dziesięć. To co ten człowiek robił z gitarą było fenomenalne. Solówki przeciągał i rozbudowywał, co wychodziło fenomenalnie i łapałem się na tym, że wpadam w trans. Szczękę zbierałem z podłogi.

Nie będę opisywał wszystkich kawałków, bo połowy nawet nie znałem, ale słuchało się tego bardzo przyjemnie. Nic mi się nie dłużyło. Co do moich ulubionych utworów byłem uradowany. Na ukochane przeze mnie Walk of Life nie musiałem długo czekać, bo poleciało jako drugie. Zawsze na dźwięk klawiszy na początku utworu mimowolnie cieszy mi się mordka. W tym momencie wielu ludzi się podniosło i zaczęło tańczyć i dreptać. Kolejne Romeo and Juliet również wyszło znakomicie. Rozkoszowałem się w dźwiękach. Później nadeszło na mnie wiele nieznanych utworów z mocnymi solówkami przeplatanymi saksofonem.

Brothers in Arms spotkało się chyba z największym entuzjazmem póki co w calej Hali. Czuć było epickość utworu. Po zakończeniu nastąpiła chwila przerwy i Terence zagaduje, że teraz, kto chce to może udać się pod scenę. Pierwsze co wziąłem to za żart, jednak widzę, że ludzie zbierają się do startu i sam wystrzeliłem jak głupi, dzięki czemu stałem pod sceną w drugim rzędzie. I tu mogłem chłonąć całą magię utworu Sultans of Swing, który został zwieńczony pięknym outro na saksofonie, a później coś, czego się nie spodziewałem - dwóch gitarzystów, basista i saksofonista równym marszem udają się na kraniec sceny i wspólnym graniem wieńczą Sultans. To było coś. Myślałem, że ja mam radochę obserwują w końcu zespół z bliska widząc ich zmarszczki, ale to było nic w porównaniu z radością, jaka kipiła od zespołu. Byłem przekonany, że zespół nie traktuje siebie pełni poważnie i są świadomi coverowania i jechania na przebojach Knopflera, jednak dostrzegłem, że granie tych utworów sprawia wszystkim wielką radość.

Zespół się kłania, żegna i schodzi ze sceny, Wszyscy wyją z radości. Mi jednak czegoś brakuje. I słuszne. Zespól wraca, a Terence i drugi gitarzysta Tim Walters, uroczy grubasek, który większość czasu wczuwa się grając z zamkniętymi oczami zakłada gitary, które nie mają zakończenia na gryfie. Krótkie elektroniczne, trzymające w napięciu wprowadzenie i swój popis na bębnach ma Chris Whiten, który otwiera moje ulubione Money for Nothing, grywane do obrzydzenia przeze mnie na Guitar Hero. Ten utwór to jeden wielki rozpierdziel. Po tym utworze Terence otarł się teatralnie po czole pokazując jak go wykończyły fenomenalne solówki. Na zakończenie i wyciszenie dostaliśmy instrumentalne Going Home.

Podsumowując zostałem pozytywnie zaskoczony. Nie miałem żadnych oczekiwań i to było najlepsze, co mogło mi się przydarzyć. Byłem na koncercie zespołu, który jest taką małą koncertową perełką, który daje z siebie wszystko i czerpie przy tym radość z grania. Po koncercie słyszałem rozmowy ludzi, którzy byli zdziwieni, że nie było Knopflera. Noż ludzie, w dobie internetu wystarczy sobie wygooglować skąd się wziął dopisek Experience w nazwie zespołu. Podsumowując - cieszę się, że tam byłem, będę miło wspominał ten wieczór.

Support: Brak
Setlista:

1. Telegraph Road
2. Walk of Life
3. Romeo and Juliet
4. Tunnel of Love
5. Yours Latest Trick
6. The Man’s Too Strong
7. Expresso Love
8. Private Investigations
9. Why Worry
10. Where Do You Think You’re Going
11. Once Upon A Time In The West End
12. Industrial Disease
13. Two Young Lovers
14. On Every Street
15. Brothers In Arms
16. Sultans of Swing
Bisy:
17. Money For Nothing
18. Going Home



« Ostatnia zmiana: Kwietnia 04, 2018, 09:41:03 pm wysłana przez Bender »
GN'R 11.07.12 / 20.06.17 / 09.07.18 / 20.06.22
SLASH 13.02.13 / 20.11.14 / 12.02.19 / 16.04.24
DUFF 12.06.14 / 22.08.19 / ...

Offline Śpiochu

  • Global Moderator
  • One In A Million
  • *****
  • Wiadomości: 5006
  • Płeć: Mężczyzna
  • Hail to the chief!
  • Respect: +1686
    • Fotografia Marek Śnioch
Odp: Dire Straits
« Odpowiedź #18 dnia: Kwietnia 04, 2018, 10:38:18 pm »
0
No w sumie prawie wszystko ze seta znam wiec pewnie dobrze bym sie bawil :) a jak Ojciec?
...jeśli powyższy komentarz wydaje Ci się zbyt poważny, to zmień zdanie.

Offline Bender

  • Byli moderatorzy/newsmani
  • Garden Of Eden
  • *****
  • Wiadomości: 4394
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wchodzę luzem w mojej bluzie z logiem Guns N Roses
  • Respect: +2460
Odp: Dire Straits
« Odpowiedź #19 dnia: Kwietnia 05, 2018, 08:26:53 am »
0
Zadowolony, bo posłuchał ulubionych kawałków na żywo, chociaż stwierdził, że bez Knopflera to już nie to samo. Zaś znajomy z UK stwierdził, że wokalista strasznie seplenił.
GN'R 11.07.12 / 20.06.17 / 09.07.18 / 20.06.22
SLASH 13.02.13 / 20.11.14 / 12.02.19 / 16.04.24
DUFF 12.06.14 / 22.08.19 / ...

Offline mafioso

  • Marketing
  • Street of dreams
  • *******
  • Wiadomości: 12049
  • Płeć: Mężczyzna
  • Respect: +2207
    • As Koncertowy
Odp: Dire Straits
« Odpowiedź #20 dnia: Kwietnia 05, 2018, 09:05:13 am »
0
Fajnie, sam bym się przeszedł na to, gdybym miał nieograniczony budżet. Uwielbiam Dire Straits. Solowego Knopflera mniej - ma dobre piosenki, ale to nie to samo.

A tak w ogóle, to Dire Straits w tym roku wchodzą do Hall Of Fame. Niestety Knopfler się nie pojawi - natomiast byli muzycy mają na gali wykonać "Telegraph Road" ze Stevie Wonderem na wokalu.

Offline maxi023

  • Better
  • *******
  • Wiadomości: 2663
  • Płeć: Mężczyzna
  • Respect: +1106
Odp: Dire Straits
« Odpowiedź #21 dnia: Kwietnia 05, 2018, 05:40:46 pm »
0
Ciekawi mnie czy rzeczywiście będzie Stevie Wonder za Marka czy to po prostu taki wkręt?  :D