Ekhm... Zajmę stanowisko. Od razu muszę się pobiczować i ukorzyć przed majestatem Cinderelli... Przejdę do wyznania win:
Dramatem było to, że wyśmiałam ich nazwę. Bo jeszcze 2-3 lata temu nie istniało nic poza mocnym, potężnym, kochaniutkim do granic możliwości
GN'R, więc zabawny był zespół o nazwie Cinderella. Ale dziś... No właśnie, bo nawrócenie nadeszło dziś. Bo to dziś z racji trwającej 8 miesięcy fascynacji Backstreet Boys (tak wiem, śmiałam się z Cinderelli, a tu - ale mniejsza o opinie o BSB, bo każdy ma własne zdanie) oglądnęłam kulisy kręcenia klipu Just Want You To Know (swoją drogą - świetne poczucie humoru) i napomknięto tam o Cinderelli, więc postanowiłam wgłębić się w twórczość tego zespołu i... Ogromny szacunek. Wielki. Za robienie z przekonaniem tego, co się kocha. I wcale nie brzmi to jak sztuczny, plastkiowy, silikonowy, lateksowy hair metal tylko jak dobry rock z duszą. A wokalista... Brak słów, łzy w oczach, dramatyczna melodia w tle i napisy końcowe.