Frontman to nie musi być wokalista. Najlepszy przykład: Motley Crue, gdzie liderem jest Nikki Sixx. Co nie zmienia faktu, że wokaliście "najłatwiej" być frontmanem, bo jest najbardziej kojarzony z zespołem. Bardzo często jest twarzą zespołu. Myślę, że to z tej prostej przyczyny, że coś przekazuje. Słowem. Ludzie mają wyśpiewane jakieś prawdy,mądrości, sentencje czy po prostu słowa, które pasują im do sytuacji, dobrze się kojarzą itd. Melodia może wpadać w ucho, ale może zagrać ją dziesięciu różnych muzyków i dla niewprawnego ucha wciąż będzie brzmieć tak samo. A jak zmieni się głos w jakimś wielkim przeboju to ludzie od razu to zauważą (w tym wypadku usłyszą). Myślę, że to jest powód, dla którego trudno czasem zaakceptować zmianę wokalisty. Ci najlepsi mają swój niepowtarzalny styl śpiewania i są charakterystyczni. A jeśli tak jest to nawet jeśli nie są liderami zespołu to odsuwają tych właściwych liderów na dalszy plan.