Sytuacja jest prosta.
Frank ma 60 lat prawie, a od 19 lat dostawał pensje od Axla. Nie ma siły ani potrzeby finansowej zeby nadupcać w gary 3,5 h. Widocznie niedawno poszedł do lekarza, coś mu strzeliło, cos mu pękło, cos mu wyrosło, i nie da rady jechac na trase na pół roku bębnić po 3 godziny. Jakby to nie był nagły wypadek związany ze zdrowiem to by jego odejscie podali do wiadomosci publicznej wcześniej i użyli nowego nazwiska do podbicia sprzedaży biletów. Jakis czas temu na trasie było ze cos tam miał ręke w gipsie, widocznie mu sie źle zrosła, cos takiego.
Odejscie Franka od GNR ma taką dobrą stronę, ze oznacza to, ze Frank jest w dobrej kondycji finansowej. Czyli rozwód z Polską sz * t ą nie kosztował go 50%
Kto go zastąpi? Ktokolwiek toz zrobi to bedzie najwiekszy news w GNR od lat. Ani Sorum ani Adler ani Brain sie nie nadają na granie 3,5 godziny, wiec albo
- GNR skrócą koncerty
- albo wezmą każdego z tych perskusistów (Adler, Matt, Brain) i każdy z nich zagra po godzinie na zmianie - w koncu GNR mają tylko trzy albumy, więc w sam raz, zagrają chronologiczny set. To nie mozliwe bo za drogie, ale to moja ulubiona opcja.
- albo wezmą kolege Duffa / Slasha z side projectu, np Brent Fitz albo Tishy. Bedzie to ktos kogo znamy już, bo Axl zawsze pozwalał reszcie zespołu wybierać background band. Ta opcja oznacza też, ze wybiorą najtańszego perkusistę, a nie koniecznie najlepszego.
Pierwsza personalna zmiana od 10 lat, a i tak Frank zostanie przypisany jako "miał dość Axla tak jak Izzy w 1991".