Po koncercie odnoszę wrażenie, że Duff stał się lepszym wokalistą i frontmanem, który dużo uwagi poświęca zdrowiu psychicznemu i problemom społecznym. Tenderness zaśpiewane z dużo większą pasją niż wcześniej. You're Crazy słyszałem na żywo i z Axlem i z Toddem na wokalu ale tu dopiero było czuć punkowego kopa. W Lighthouse zabrakło tego śpiewanego outro z wyjącym "shine" na rzecz przedstawienia zespołu. Warto porównać z nagraniem z Easy Street Records na YouTube.
Don't Look Behind You brzmiało potężnie, ale wolałem aranżację z 2019 ze skrzypcami Aubrey. Ogólnie mam wrażenie, że tamten zespół był bardziej liryczny z mnóstwem dźwięków, a ten postawił na garażowe granie. Heroes to był jeden z najlepszych punktów wieczoru. Szkoda, że przy tylu coverach dostaliśmy tylko jeden GN'R. Co do Falling Down na bis to zrozumiałem, że to jest premiera na trasie a po sprawdzeniu okazało się, że grali już parę razy wcześniej.
Podsumowując koncerty Duffa wypadają bardzo fajnie, ale ten poprzedni uważam za lepszy.