gdy byłam dzieckiem,to miałam kota,którego bały się wszystkie okoliczne psy,żaden mu nie podskoczył.Pamietam tez ,że moi kochani rodzice,chcąc się pozbyć jego i jego matki,wywieźli ich kiedyś na drugi koniec miasta.Kilka dni później ,gdy otworzyłam drzwi,zobaczyłam przed nimi Pchełka (tak mu było).Niestety moja ukochana Psotka ,już nie wróciła.Jak widać koty potrafią sobie poradzić nawet w miejskiej dzungli.