Jesteśmy wzrokowcami, nie ma co kryć. Zwłaszcza faceci, co zresztą jest dość zrozumiałe. Z tym, że sympatyczna twarz, fajne ciało to trochę mało. Mimo to częściej dostrzeże się kobietę z facetem, który jest tylko ciut ładniejszy niż przeciętny diabeł, niż faceta z brzydką kobietą. Czemu tak jest? Nie mam pojęcia. Wiem za to, że wygląd to rzecz poniekąd narzucona, owszem, można go zmienić, można jakoś tam zamaskować pewne mankamenty urody, ale tym, na co mamy naprawdę spory wpływ jest nasza osobowość, charakter. Bo ładna buzia może przyciągnąć i często przyciąga, ale tym, co przyciąga na dłużej i zdecydowanie mocniej jest to, co dostrzegamy w człowieku, te cechy, które się nam w nim podobają, coś, co pokochamy. A gdy pokochamy to nawet największa paskuda
okaże się kimś wymarzonym, najpiękniejszym dla nas. No i w sumie to jest ważne, bo przecież ktoś najpiękniejszy dla nas nie musi być piękny w oczach innych. Ba, czasem jest to niewskazane nawet
Dlatego - ładna buzia jak najbardziej, ale jako "dodatek" do kobiety, która mnie zafascynowała sobą. Bo jeśli skupiłbym się tylko na tym, co zewnętrzne to pewnie chciałbym, żeby zawsze wyglądała tak samo, a nie o to chodzi. Chodzi o to, żeby być ze sobą pomimo przeszkód, jakie życie czasem podsunie pod nogi, troszczyć się o siebie, dbać, wspierać i być blisko niezależnie od sytuacji. Bo to jest sztuka.