ja też dzięki rodzicom
kiedyś mi się nudziło i przerzucałam płytki, które moi rodzice uzbierali podczas pobytu w Austrii. wśród Pink Floydów, Stinga, Santany itd. znalazłam płytkę o interesującej okładce. hm, UYI II? ok, let's try. oczywiście byłam mała i głupia i Gunsów jak większość znałam tylko z KOHD i Don't Cry. włączyłam płytkę, spodobała mi się muza. zaczęłam zgłębiać tajemnice zespółu, przesłuchiwać płytki... dogłębnie mnie to wciągnęło. i tak trwam w błogim zauroczeniu :]
wtem pewnego deszczowego dnia (may rain
) jadę jak zwykle do szkoły piękną warszawską Radzymińską - patrzę - o żesz, bilboard koncertowy Gunsów. od razu wiedziałam, co robię w wolny dzień 15 czerwca pamiętnego 2006 roku. zaopatrzyłam się w potrzebne gadżety w Dziupli (sklep dla metali itd.), w bilet, dużo energii, rodziców i brata ciotecznego... mogę śmiało powiedzieć, że to był koncert mojego życia
miałam gdzieś fakt, że został tylko Axl i Dizzy, ale w końcu zawsze coś
. a że jeszcze Izzy miał dołączyć to już szczyt marzeń
przez miesiąc żyłam myślą o koncercie i... nadszedł ten piękny dzień. :] właściwie to po tym koncercie stałam się jakąś taką bardziej prawdziwą 'fanką'... a przynajmniej czułam się tak...
jakoś tak przy okazji setnego czytania wikipedii natknęłam się na to forum. i oto jestem, vinary (zapamiętajcie to imię bo niedługo będzieice je krzyczeć
- just a joke).
btw. w skrócie możecie pisać o mnie po prostu V [wi], pieszczotliwie - Vśka