Miałam tak samo z komórkoholizmem ale na szczęście wyleczyła mnie z tego sytuacja. Nie umiałam normalnie funkcjonować bez komórki w ręku, sprawdzając co kilka sekund czy nic się nie zmieniło tam w świecie online, dopóki... telefonu mi nie ukradli
To była pierwsza część odwyku. Co prawda miałam zastępczy, ale stary i beznadziejny, dlatego nie używałam go już tak często. Kiedy udało mi się go odzyskać okazało się, że dziewczyna, która mi go ukradła rozwaliła baterię, tak, że nie trzyma w ogóle bez stałego dopływu prądu, więc używanie go było wkurzające i męczące, co również sprawiło, że mniej chętnie po niego sięgałam. 3 część odwyku - Opener. Namioty, kolejki do ładowania, co razem z rozwaloną baterią = kompletny brak telefonu przez 4 dni. Okazało się, że bez telefonu można żyć i całkiem dobrze mi to idzie
Baterię już naprawiłam, prąd mam ale po komórkę nadal sięgam baaardzo sporadycznie. Czemu? Nie chce mi się, odzwyczaiłam się.
Jak widać wszystko ma dobre strony
Nawet w takich wkuających sytuacjach jak kradzież telefonu można znaleźć pozytywy