Trochę źle zadane pytanie, bo owszem, są ludzie których nie lubię/nie trawię, ale nie tak, żeby aż nienawidzić..
Jeśli ktoś zalazł mi za skórę, to zazwyczaj zbywam go kulturalnym, acz kąśliwym tekstem, zachowując przy tym spokój. To, moim zdaniem, najlepsza metoda, choć czasem nie kończy się na jednej wypowiedzi i trzeba trochę z delikwentem podyskutować. Jednak opanowanie to coś, co najbardziej rozwala takiego hejtera, bo będzie rzucał mięsem, namęczy się, ale zabraknie mu argumentów..
No ale oczywiście bywa, że ktoś naprawdę wyprowadzi mnie z równowagi, jednak to baaardzo sporadyczne przypadki.
Zdarzyło się 2-3 razy, że facet dostał ode mnie z liścia, jednak to już była ostateczność.
Po prostu się należało i co ważniejsze - było skuteczne!