U mnie sprawa wyglądała tak, że był środek nocy i wracałam z afterparty po jakimś koncercie do znajomej, u której byłam tylko raz, w dzień i tramwajem, a w nocy tramwaje tam nie dojeżdżały, tylko nocne autobusy, które zatrzymywały się z zupełnie innej strony osiedla, którego totalnie nie znałam, podobnie jak całej tej części miasta, więc skończyło się na... wzięciu taksówki, bo adres na szczęście pamiętałam
Ale drugi dzień, gdy znów musiałam wykonać milion telefonów, a nie miałam jak, był też strasznie irytujący xD
Telefonu w kieszeni nie noszę od liceum, raczej w torbie/torebce, więc to uczucie chwilowej paniki rzadziej się zdarza
jedynie, gdy już przez dłuższy czas nie mogę go znaleźć w torebce, ale częściej mam tak z portfelem