Żeby nie offtopowac piszę tutaj, odnosząc się do czterech ostatnich postów z tematu o koncercie Slasha w Sydney, dostępnym do obejrzenia na moshcam (chciałem podlinkować, ale wtedy z jakiegoś powodu wysyłało mi pusty post...)
Pozwolę sobie poprzeć stanowisko blackmore'a, oczywiście mówimy jedynie o kwestii nazewnictwa, a nie o tym, czy to dobre, czy złe, legalne, czy nie. Nie mówię, że pochwalam, ale kwestia nazywania czegoś takiego kradzieżą jest śmieszna. Zawsze bawi mnie bajka o kradzieży hipotetycznie możliwych do zarobienia pieniędzy. Ktoś kradnie pieniądze, które moshcam mógłby zarobić, gdyby nie przeniesienie wideo na yt. Prawdopodobnie to wideo na yt obejrzą ludzie, którzy o istnieniu moshcam nie mają nawet pojęcia (kto wie, może takie osoby stanowią nawet większość), zatem na nich moshcam by nie zarobił. Co więcej, gdyby (co niestety w tym przypadku nie nastąpiło) podać źródło w opisie na yt, moshcam mógłby nawet na tym zyskać, bo nawet jeśli ten koncert ktoś obejrzałby na yt, to mógłby zainteresować się czym jest moshcam i tam z kolei obejrzeć następne kilka, a może rozreklamować serwis wśród znajomych. Kradzież to coś wymiernego, w omawianym przypadku tych strat nie da się realnie wycenić, więc nie jestem w stanie zrozumieć nazywania zaistniałego czynu kradzieżą.