Ja mam do disco polo jakiś perwersyjny sentyment.
Wszyscy na tym gatunku (nawiązującym do twórczości ludowej, chodnikowej; pamiętacie lwowskie kapele sprzed wojny? pewnie nie) wieszają psy, a czym się on niby różni od anglojęzycznego komercyjnego popu "I love you, you love me". Tym, że jest po polsku. To swojska muzyka, prosta i wesoła (a czasem tkliwie sentymentalna) i wcale nie taka pod publikę jak "nie powiem, co", nie mam sumienia mówić źle. Szczęśliwi ludzie lubią się widocznie czasem lekko i przyjemnie bawić. Może to wcale nie takie trudne, wystarczy być na wakacjach, mieć dobry nastój i zapomnieć o tym, co ktoś sobie może pomyśleć. Pamiętam, że podobały mi się kiedyś takie utworki na Polsacie:
Trzeba było trochę poszukać w pamięci, ale jednak gdzieś tam w niej te utworki pozostały.
I wcale nie powiem, że przestały mi się podobać, chociaż wielu utworów z tego nurtu nie mogę znieść. Teraz, kiedy czasy disco polo przebrzmiały, to ono stało się muzyką alternatywną, niszową, ekscentryczną fanaberią