Sny to porypana sprawa.
Najgorsze sa te związane z moim lękiem wysokości. Mam normalnie a w snach to juz jakas tragedia. Często śnią mi się jakieś wieżowce, drapacze chmur i ja jestem gdzie? ....oczywiście na dachu. I zawsze mam takie wrażenie, że zaraz spadnę, ze ten dach jest na mnie za mały. Niby to wielki budynek a odczucie jakby miał 0.5 metra kwadratowego. Jak nie wieżowiec do do kompletu jakieś dźwigi się trafiają, sam miód
Często sni mi się, że gdzies jadę czymś, obojętne - autobus, samochód i jadę znaną mi trasą i z czasem ta okolica zmienia się w jakis jakby równoległy świat. Nie wiem jak to wytłumaczyć, ale jeśli ktoś czytał coś Rogera Żelaznego (np. Dziewięciu książąt Amberu) może zrozumie. To niby znajoma okolica i wiem co powinno byc dalej, ale właśnie zaczynają się nieznane mi tereny. Dziwne uczucie.
Moimi ulubionymi snami są oczywiście sny z kobietami w roli głównej
I to nie są jakieś czysto erotyczne sny, tylko takie w których jestem z jakimis kobietami, które znam tylko z np. telewizji. Takie uczucie jakbyśmy byli para od conajmniej kilku lat. Zawsze budzę się wtedy w takim błogim nastroju
Ogólnie noc jest czadowa. Wole sto razy od dnia. Te rozmyte kontury, przytulność, nie widać wszystkiego co sie powinno widzieć (a czego by się nie chciało) Ale potem to ranne wstawanie, brrrr. Najgorsze momenty mojego życia
Z zasypianiem nie miewam kłopotów a jak nie mogę zasnąć to się nawet cieszę, bo mogę wtedy posłuchać muzyki z uwagą. Słuchawki na uszy i odpływam w świat dźwięków. Wtedy najlepiej się słucha. Przy kompie to się człowiek skupia na jakimś tekście czy nie wiadomo na czym i muzyka przelatuje przez uszy.
Dobra, kończe , bo sie coś rozpisałem. Miłych snów, tak na w razie czego