Ja tak ogólnie. Od pewnego czasu (od połowy lutego tego roku) stałam się wielkim fanem siatkówki. Kiedyś oglądałam mecze, jednak nie miały dla mnie większego znaczenia. Jednak nastał taki czas, kiedy na trzy dni utknęłam u przyjaciołki. Nasypało tyle sniegu, że busy nie kursowały i nie miałam jak dostać sie do domu. Kaśka ma absolutnego fioła na punkcie siatkówki i tak sie zaczęło, za co jestem jej ogromnie wdzięczna. Odciągneła mnie od zmartwień, bo przyznam, że był to dość podły czas w życiu. Teraz nie wyobrażam sobie życia bez "siatki", bez malowania twarzy na biało czerwono i darcia mordy "Polska Biało-Czerwoni" przed telewizorem. Boje sie tylko, że nie będę mogła oglądać Olimpiady, bo akurat wtedy wyjeżdżam i przeraża mnie fakt, że omine jakis mecz.