Tak. Miałam tak ostatnio. Pozbyto się osoby, której szczerze nie znosiłam i miałam nadzieję, że ktoś ją w końcu zlikwiduje. A kiedy to się stało poczułam się dziwnie, bo pomyślałam, że chyba wcale tak naprawdę tego nie chciałam, bo pasowało mi narzekać i wieszać psy, a teraz? Kiszka, nie będzie na kogo psioczyć, a w dodatku cała ta sytuacja była dramatyczna. I nawet zrobiło mi się smutno, ale w życiu nie doszłabym jednak do wniosku, że to oznacza koniec mojej przygody z serialem. Otrząsnęłam się już z brutalności tego rozwiązania. Teraz muszę się przygotować na to, że zaczną padać bohaterowie, których lubię.