Cóż, mogę napisać, jak mniej więcej jest poza krajem, bo niedawno przesiedziałam na zagranicznym lotnisku około 6 i pół godziny z powodu opóźnień samolotów, więc miałam trochę czasu, żeby się napatrzeć
Wszyscy nudzili się niemiłosiernie, każdy starał się wypełnić sobie czas na różne sposoby; ja np. przesiedziałam jakieś dwie godziny przed ogromną oszkloną ścianą, patrząc na płytę lotniska, na startujące i lądujące samoloty. Byłam blisko bramek do wykrywania metali, potem trzeba było zejść kilka stopni w dół (był też zjazd dla niepełnosprawnych) i dalej kierować się już do właściwego stanowiska, z którego przechodzi się na płytę lotniska albo rękawem do samolotu. W tym czasie był jeden niepełnosprawny pasażer, nazwijmy go X. Nie widziałam, czy przechodził oddzielną kontrolę na bramkach bezpieczeństwa, ale gdy tylko znalazł się przy zjeździe za bramkami, natychmiast pojawił się przy nim ktoś z obsługi, pomógł. Potem zostawił X na pewien czas (widocznie było jeszcze sporo czasu do jego samolotu), a następnie przyszedł ktoś inny, kto zaprowadził X do specjalnej windy - właściwie, do samochodu z windą, nie wiem jak to określić - którą X dojechał do samolotu. Wyglądało to mniej więcej tak, że samochód podjechał do odpowiedniego wyjścia z hali, podniósł windę, do której następnie wsiadł X i towarzyszący mu ktoś z obsługi, opuścił, dowiózł ich do samolotu i podniósł windę, by X mógł wsiąść na pokład. Wszystko szybko, sprawnie i bez problemów. Zapewniam, że X podróżował sam, bez osoby towarzyszącej i raczej nie wyglądało na to, by kogoś takiego potrzebował.