Przede wszystkim amerykanski akcent jest dla Polaka latwiejszy, chocby ze wzgledu na dzwieczne gloski, np. to slynne, mocne "r".
U nas wiekszosc ludzi uczy sie brytyjskiej wersji, bo taka jest w szkole, czy na wiekszosci kursow, natomiast trzeba pamietac o jednej rzeczy, zwlaszcza jesli chodzi o uzywanie slownictwa, ze sa tysiace roznych amer. i bryt. slow nazywajacych te same rzeczy (pierwszy przyklad, ktory zapamietalem to bylo elevator - lift), i jesli ktos chce bardzo uzywac odmiany amer. to niech robi to konsekwentnie, np. podczas pisania wszelkich prac czy egzaminow, bo to razi jak ktos pisze w brytyjskiej odmianie, a wrzuca przypadkowe slowa ktorych uzywa sie w USA. (Inna sprawa, ze wielu robi to nieswiadomie, bo nie wie ze slowo ktorego sie nauczyli nie jest np. brytyjskie).
Albo ktos sie nauczy akcentu brytyjskiego, a w ustnych wypowiedziach bedzie wrzucal slowa amerykanskie hehe.
Odmian angielskiego jest tyle ile krajow ich uzywajacych, chocby szkocka, irlandzka, australijska, kanadyjska, poludniowoafrykanska etc.
Ja osobiscie uwazam, ze duzo wazniejsze od akcentu, jest znajomosc jak najwiekszej ilosci slowek, bo co z tego ze ktos bedzie umial wszystko przeczytac z brytyjskim akcentem, jak nie bedzie znal wiekszosci znaczen.
Lepiej miec akcent nijaki, a swietnie sie dogadywac z kazdym, zwlaszcza z ludzmi dla ktorych ang nie jest pierwszym jezykiem.
Dlatego wielu z nas duzo latwiej sie zawsze dogadac np. z Chorwatem niz z Anglikiem (zwlaszcza z ciezkim akcentem typu polnocna Anglia).
Dla ludzi ktorzy chca po prostu dogadywac sie wszedzie w tym najpopularniejszym jezyku, akcent powinien byc sprawa malo wazna, w odroznieniu od ludzi ktorzy np. na stale mieszkaja w kraju gdzie ang jest pierwszym jezykiem, albo pracuja w firmach angojezycznych, gdzie to jest wymagane czy mile widziane etc.