Potrafię. Jeśli wiem, że to rzeczywiście ja zawiniłam, to nie szukam dla siebie usprawiedliwienia, tylko otwarcie przyznaję, że zawaliłam i popełniłam błąd. Choć nie powiem, żeby przychodziło mi to łatwo
Mało tego, zdarzają się sytuacje, kiedy wiem, że ja błędu nie popełniłam, ale że zależy mi na drugiej osobie, to idę na kompromis i uznaję, że oboje zrąbaliśmy. Komu trudniej się przyznać? Nie wiem. Na pewno powiedzenie tego komuś wymaga więcej odwagi i hmm, wysiłku. Nigdy nie miałam problemu, żeby powiedzieć sobie "cholera, zawaliłaś sprawę, jesteś głupia". No ale zawodzenie samego siebie boli najbardziej.
Czy zdarzyło Ci się "wejść dwa razy do tej samej rzeki" i popełniłeś błąd, którego obiecałeś sobie nigdy więcej nie popełniać?