NighTrain Station Guns N' Roses

Polish democracy

Akt I

Mała miejscowość. Dzieciak w drugiej klasie podstawówki. Wywiadówka.
"Wiecie państwo, dostałam nakaz z dyrekcji, żeby przekonać was, żeby wasze dzieci zostały na drugi rok w tej samej klasie".

Akt II

Dom rodzinny drugoklasisty. Poranna rozmowa z jego młodszym bratem.
"Jak pójdziesz do szkoły, to będziesz się musiał szybciej ubierać"

Przedszkolak:
"Pani w przedszkolu mówiła, że nie pójdziemy do szkoły, bo w przedszkolu jest fajnie, są zabawki.
Ja już nie chcę iść do szkoły."

Akt III

?

#"dobrazmiana"

Sprawa sześciolatków mnie akurat dotyczy bezpośrednio. Prawdopodobnie przez ostatnią zmianę, zabraknie w przedszkolu miejsca dla mojej córy, która w tym roku skończy 3 latka. Jeśli faktycznie do tego dojdzie, to będę musiał nadal płacić ok 600 zł za prywatny żłobek #dobrazmianadlaspiocha

To jest mniej więcej taki sam argument jak ten, gdy Kluzika-Rostowska mówił, że przez likwidację gimnazjów część nauczycieli straci pracę.
Zapamiętaj raz na zawsze:
- Jeżeli mają być gimnazja to na pewno nie po to, żeby nauczyciele mieli pracę
- Jeżeli ma się posyłać dzieci do szkoły od 6 lat, to na pewno nie po to, żeby twoja córka czy jakieś inne dziecko miało miejsce w przedszkolu.

Jeżeli Ci się nie podoba taka sytuacja, to raczej powinieneś być przeciwny państwowym przedszkolom i finansowaniu ich z twoich podatków, skoro twoja córka i tak będzie uczęszczać do prywatnego przedszkola. 

Ogólnie uważam, że powrót do poprzedniej wersji, żeby 6-latki nie szły do szkoły jest dobry.

Bezpośrednio z dziećmi nie pracuję (choć zdarza mi się z nimi bawić lub być prowadzaną za rękę ), ale są siłą napędową miejsca mojej pracy - bez nich, nas by nie było Słyszę rozmowy rodziców, sama z rodzicami rozmawiam, obserwuję dzieci. Zresztą już pracując w bibliotece, widziałam te malutkie sześciolatki przychodzące do mnie w mundurkach szkolnych.

Podobnie jak Mafi, nie uważam wysyłania dzieci do szkoły od 6 lat za dobry pomysł. Tak jak za dobry pomysł nie uważam zakazywania przedszkolankom uczenia czytania i pisania (moja ciocia od 30 lat jest przedszkolanką, jestem niemal na bieżąco ze wszystkimi zakazami i nowymi obowiązkami jakie dotyczą ten zawód). W przedszkolu nauczy się tego poprzez zabawę, przez chwilę każdego dnia, a nie na siłę w szkole, siedząc non stop w ławce. Między 6 a 7 latkiem jest spora różnica rozwojowa (bez urazy dla sześciolatków), widzę to po dzieciach, które spotykam każdego dnia u nas na zajęciach.
Pomysł, żeby dziecko zostawało na drugi rok w pierwszej tudziez drugiej klasie jest równie chybiony. Psychologowie już się wypowiadają, że to kolejna trauma, która pozostanie z takim dzieckiem do końca życia. "Bo Ty siedziałeś dwa lata w jednej klasie, baranie".

Świetnie. Politycy tak znają realia naszego życia, że powinni częściej wymyślać życiowe reformy. Wszystkie ich pomysły są jak kulą w płot i nie mają nic wspólnego z życiem obywateli.

Jest oczywiste, że w tym całym cyrku nie chodzi o dobro dziecka, tylko o utrzymywanie jak najdłużej tego niewydajnego systemu emerytalnego

Dzieci nie są jednakowe ,każde dziecko jest inne. to rodzice najlepiej wiedzą czy dziecko sobie poradzi czy nie w szkole.

Nie wiem czy o tym tutaj wspominałem, ale taka ciekawostka, kilka lat temu w Brazylii była taka sytuacja urodziła się para bliźniąt w noc sylwestrową: jeden kilka minut przed północą, drugi kilka minut po północy. Czyli jeden w jednym roku, drugi w następnym. Powiedzmy, że taka sytuacja zdarza się w Polsce albo w innym kraju gdzie jest podobne prawo, rodzą się bliźnięta jednojajowe, tej samej płci (bo od płci też zależy jak szybko dziecko będzie dojrzewać) i według mędrców prawnych jeden z bliźniaków nadaje się do tego, żeby iść do pierwszej klasy w 2017 roku, a drugi do tej pierwszej klasy nadaje się, żeby iść dopiero za rok, co z tego, że obaj są na tym samym etapie rozwoju.

Pewnie, ja też znam kilka osób, które poszły do szkoły wcześniej, ale oni jako dzieci byli bardzo zdolni i to rodZice decydowali o tym, a nie urzędnik. Osobiście pracuje w edukacji i nie mam nic przeciwko wysyłaniu sześciolatków do szkoły, ale niech te szkoły będą na to przygotowane!!!  A jak widzę polityków po, których głównym argumentem było to, że na zachodzie wszyscy tak robią... Ja pier#?@...

Cytat: Śpiochu w Stycznia 15, 2016, 09:00:33 am

Sprawa sześciolatków mnie akurat dotyczy bezpośrednio. Prawdopodobnie przez ostatnią zmianę, zabraknie w przedszkolu miejsca dla mojej córy, która w tym roku skończy 3 latka. Jeśli faktycznie do tego dojdzie, to będę musiał nadal płacić ok 600 zł za prywatny żłobek #dobrazmianadlaspiocha

To jest mniej więcej taki sam argument jak ten, gdy Kluzika-Rostowska mówił, że przez likwidację gimnazjów część nauczycieli straci pracę.
Zapamiętaj raz na zawsze:
- Jeżeli mają być gimnazja to na pewno nie po to, żeby nauczyciele mieli pracę
- Jeżeli ma się posyłać dzieci do szkoły od 6 lat, to na pewno nie po to, żeby twoja córka czy jakieś inne dziecko miało miejsce w przedszkolu.

Jeżeli Ci się nie podoba taka sytuacja, to raczej powinieneś być przeciwny państwowym przedszkolom i finansowaniu ich z twoich podatków, skoro twoja córka i tak będzie uczęszczać do prywatnego przedszkola. 

Drogi @Bluebird , polityka jest właśnie po to żeby z trudnej sytuacji wyjść z jak najmniejszą ilością szkód. Rządy PO miały to do siebie, że niektóre sprawy załatwiały zbyt szybko i bez okresu przejściowego (jak choćby zdrowe żarcie w szkołach - cel szczytny, w pełni się z nim zgadzam, ale przydałoby się dłuższe przyzwyczajanie zainteresowanych do tego pomysłu).

Kluzik ma oczywiście rację, że likwidacja gimnazjów pociągnie za sobą zwolnienia. Jest to argument równie istotny jak to, że gimnazja są kolejnym miejscem gdzie powtarza się cały materiał (który potem znowu pojawia się w liceach) a dodatkowo dzieci nagle uważają się za dorosłych, bo przecież są w gimnazjach. Istota to znaleźć rozwiązanie pośrednie.

I jakbyś nie zauważył, to przykład mojej córki jest sprawą całkowicie indywidualną i opinią którą wyrażam z mojego punktu widzenia. Więc cytując Twoje słowa "zapamiętaj raz na zawsze" - pouczać to możesz swoje dzieci a nie mnie.
Pozdrawiam

Odnośnie gimnazjów i zwolnień nauczycieli. Wg mnie system szkolnictwa jest dla dzieci a nie dla nauczycieli więc to, że iluś tam z nich straci pracę nie powinno wstrzymywać rządu przed likwidacją tego typu szkół. To dzieciaki mają się czegoś nauczyć i w roku na rok wchodzić w dorosłość a nie nauczyciele, oni już przeszli przez system edukacji i muszą powalczyć na bezwzględnym rynku pracy. Wiadomo, że to nic przyjemnego mieć zredukowany etat, ale tak to już bywa w budżetówce.

Właśnie dlatego nigdy nie pisałem Je suis Charlie.