Tak mi się przypomniało dziś w temacie Europy, która nie solidaryzuje się z Polską w temacie uchodźców w takim stopniu w jakim chciałoby wielu.
Jak wyglądała solidarność Polski wobec Europy w momencie, gdy inne kraje potrzebowały, by Polska była solidarna podczas innych kryzysów uchodźczych? O ile pamiętam narracja publiczna była typu - uchodźca jest uchodźcą, gdy zostaje w pierwszym kraju, do którego mógł uciec z kraju ogarniętego wojną. Inaczej to imigrant ekonomiczny i nie chcemy go tu, niech zostanie w kraju, do którego przybył. Poza tym przyjmujemy przecież uchodźców z Ukrainy, więc proszę się łaskawie od nas odwalić. Pomijam już narrację typu, że uchodźca to terrorysta, roznosiciel pasożytów, chorób i w ogóle zło wcielone, ale pamiętam, że to również było poruszone w polskiej przestrzeni publicznej.
Chyba dobrze pamiętam. Przez lata taka narracja działała. Przyjmowaliśmy Ukraińców, a jakże. Nie pamiętam teraz dokładnie, ale za rządów PiS przyjęto znacznie więcej obcokrajowców niż wcześniej, bo też sytuacja na świecie, ale i w Europie była mniej stabilna niż wcześniej. Tak, czy inaczej narracja działała, wszystko jakoś działało. Teraz się sypie, bo według tej narracji wszyscy uciekający z Ukrainy mogliby przecież spokojnie zostać w Polsce i nie powinniśmy mieć do nikogo pretensji, że jest jak jest, bo "przyjmujemy przecież uchodźców z Ukrainy". I nie można powiedzieć, że nie są uchodźcami, nawet choćby nie wiem jakich fikołków logicznych to wymagało.
Piszę to wszystko mając świadomość, że Ukraińców jest w Ukrainie zdecydowanie więcej niż Polaków w Polsce i jeśli wciąż będą przybywać Polska może mieć problem. Widzę to i nie neguję tego w żaden sposób. Po prostu to, co robiliśmy i mówiliśmy ma teraz swoje konsekwencje. Tyle.
A obrażanie się na Unię w tej sytuacji jest po prostu głupie.
Interesujący wywiad
https://www.slazag.pl/marek-migalski-zyd-zelenski-na-prezydenta-polski-i-ukrainy-rzeczpospolita-obojga-narodow-najpotezniejszy-kraj-w-europie