Ogólnie uważam, że powrót do poprzedniej wersji, żeby 6-latki nie szły do szkoły jest dobry.
Bezpośrednio z dziećmi nie pracuję (choć zdarza mi się z nimi bawić lub być prowadzaną za rękę
), ale są siłą napędową miejsca mojej pracy - bez nich, nas by nie było
Słyszę rozmowy rodziców, sama z rodzicami rozmawiam, obserwuję dzieci. Zresztą już pracując w bibliotece, widziałam te malutkie sześciolatki przychodzące do mnie w mundurkach szkolnych.
Podobnie jak Mafi, nie uważam wysyłania dzieci do szkoły od 6 lat za dobry pomysł. Tak jak za dobry pomysł nie uważam zakazywania przedszkolankom uczenia czytania i pisania (moja ciocia od 30 lat jest przedszkolanką, jestem niemal na bieżąco ze wszystkimi zakazami i nowymi obowiązkami jakie dotyczą ten zawód). W przedszkolu nauczy się tego poprzez zabawę, przez chwilę każdego dnia, a nie na siłę w szkole, siedząc non stop w ławce. Między 6 a 7 latkiem jest spora różnica rozwojowa (bez urazy dla sześciolatków), widzę to po dzieciach, które spotykam każdego dnia u nas na zajęciach.
Pomysł, żeby dziecko zostawało na drugi rok w pierwszej tudziez drugiej klasie jest równie chybiony. Psychologowie już się wypowiadają, że to kolejna trauma, która pozostanie z takim dzieckiem do końca życia. "Bo Ty siedziałeś dwa lata w jednej klasie, baranie".
Świetnie. Politycy tak znają realia naszego życia, że powinni częściej wymyślać życiowe reformy. Wszystkie ich pomysły są jak kulą w płot i nie mają nic wspólnego z życiem obywateli.