My jak byliśmy pod granicą czeską w jakiejś dziurze na wycieczce szkolnej, kumple się spili i poszli w góry. Tam doszli do jakiegoś słupka informującego o granicy czesko - polskiej. Jeden z nich stwierdził, że do Łodzi bez niego nie wróci, więc go wykopali. Niestety kierowca nie zgodził się go zabrać do autobusu. <_< Kierowca też był niezły. Na pierwszym noclegu (zanim tam dojechaliśmy pod tą granicę mieliśmy nocleg wcześniej w jakimś mieście) tak się spił, że leżał na podłodze nieprzytomny...
Z kolei drugi kumpel po pijaku przepraszał makietę Sylwestra Stallone w wypożyczalni kaset video, bo ją nadepnął.
ten drugi numer, z przepraszaniem makiety Sly'a Stallone'a, to rozumiem na kwasie, ale po alkoholu taka wkręta?
ja tydzień temu spotkałem starego kumpla(chyba z 2 lata go nie widziałem)... następnego dnia umówiliśmy się u niego o 9 rano i chlaliśmy bez przerwy do 6 rano... następnego dnia
w między czasie byliśmy w jakimś akademiku(nie mieli na kompie Gunsów, ale i tak było z*******e)... odwiedziliśmy tez byłą starego znajomego, ale nie wiedziałem że to jego była i mój Old Friend tak mnie naprowadził, że jechałem po tamtym kolesiu(był to prymitywny metal i zawsze dobrze mi się po nim jechało), a ona nagle: "dobra, wystarczy, ja z nim chodziłam"
k***a, kulaliśmy się jak p****y... dobre wspominki mieliśmy, np. przypomniano mi, że kilka ładnych lat temu z jakimiś hiphopolowcami się pożarliśmy na Starym Rynku i dostałem w ryj... i nie wiedziałem o tym, bo nic nie czułem
a gdy mi powiedzieli, że dostałem liścia, to szukałem zacięcie, choć nie wiedziałem kogo szukam i dałem sobie wreszcie spokój, gdy zaliczyłem glebę o krawężnik