Typowe Atletico to raczej z Barceloną przegrywało, niezależnie od formy w sumie. Nie powiem, żeby mnie ten wczorajszy wynik zmartwił, ale zaskoczył, skoro było to pierwsza porażka z Atletico u siebie od 18 lat.
Marku, mówisz o ładnej grze. Widzisz, z ładną grą jest często tak, że za nią pucharów nie dadzą. Od zawsze uwielbiałem reprezentację Hiszpanii, oni do pewnego momentu grali jak nigdy...przegrywali jak zawsze. Dlatego z czasem polubiłem grę skuteczną, może mniej widowiskową, ale dającą puchary niż piękne porażki. Choć naturalnie wolałbym i to i to i czasem mam okazję to zobaczyć. Ale wciąż wolę jedną zabójczą kontrę, jeden szybki, bezpośredni atak, niż 2000 podań, z których nic nie wynika. Dlatego piłka bywa piękna, choć bywa też okrutna.
Do dziś pamiętam pewien mecz z Atletico... 92:48...
Co się dzieje z City? Może to ktoś jakoś w miarę logicznie wytłumaczyć? Ok, wiem, że Rodri nie gra, ale...