najlepszy komentarz ma weszlo.com
Powiedzmy sobie szczerze - sztab reprezentacji jest jakiś taki dziwny. Jacek Zieliński to bardzo sympatyczny facet, ale niestety bez jakichkolwiek sukcesów trenerskich i bez specjalnych widoków na jakiekolwiek sukcesy w przyszłości. W czym pomoże Smudzie, trudno zgadnąć, bo jako asystent Wdowczyka głównie chodził na wolną bramkę i próbował trafić w poprzeczkę, tak mu mijały dni. Z kolei Jan Furtok w żaden sposób nie pasuje nam na osobę, o której mówi się "pan dyrektor". Fajny chłop, żeby napić się z nim piwa. I raczej nic poza tym. Skąd go wytrzaśnięto? Pewnie pomysł Piechniczka.
Co do Zielińskiego, w zasadzie można zdobyć się na pewne uproszczenie - najpierw został legendą Legii, bo kiedy w 1996 roku wszyscy piłkarze wyjeżdżali na Zachód, akurat po niego nikt się nie zgłosił i musiał tkwić na Łazienkowskiej. Potem - już jako legenda Legii - zrobiono go trenerem. A że już został trenerem, to teraz mianowano go asystentem selekcjonera. Gdyby w 1996 chciało go kupić jakieś Nancy, to dziś byłby mniej więcej w tym samym miejscu, co np. Leszek Pisz. Czyli w domu.
Smudzie Zieliński będzie pasował, bo Smuda generalnie nigdy nie szukał charyzmatycznych asystentów. Zawsze mieli to być ludzie potulni, którzy siedzą cicho i którzy ani przez moment nie wyjdą na pierwszy plan. To dość głupia i krótkowzroczna taktyka - każdy szef powinien otaczać się osobami mądrzejszymi od siebie.
Kandydaturę Zielińskiego jeszcze da się jakoś obronić i spojrzeć na nią przychylnie, ale Furtok to nieporozumienie. Piłkarze to różni ludzie - są mądrzejsi, są głupsi, są światowcy i są wieśniacy (choćby mentalnie). W normalnych krajach wybiera się tych najbardziej rozsądnych, elokwentnych i ich stara się wykorzystać w piłkarskich strukturach. U nas - na odwrót. Furtok dobrze grał w piłkę, ale sorry - brakuje mu inteligencji. Dyrektorem powinien być człowiek inteligentny. Furtok nie jest.
Pomyślcie sami - Smuda, Zieliński, Furtok. Czy to najlepsze trio, jakie może zaoferować nasz kraj?