Berlusconi "poważnie" podszedł do tematu. Weźmie za klub setki milionów, a do tego pozbędzie się długów, bo Milan jest zadłużony.
Sęk w tym, że ci Chińczycy, którzy mieli kupować, musieli zwrócić się do jakiegoś amerykańskiego instytutu kredytowego (ponoć tylko trochę lepszego niż lichwiarski), żeby nie stracić już zainwestowanych w transakcję kupna 200 milionów.
Ja przyszłość Milanu widzę raczej czarno, niestety.
A szkoda, bo ci Chińczycy, którzy ostatecznie kupili Inter i którzy teraz inwestują tam worki pieniędzy, chcieli kupić Milan. Tyle że wtedy Sylvio nie chciał sprzedawać.
Nie dziwię się, że w takich warunkach Maldini nie ma ochoty na objęcie w Milanie żadnej administracyjnej funkcji.