Poszedłem wczoraj na Legię, żeby obejrzeć otwarty trening reprezentacji z okazji Dnia Dziecka. I albo ja jestem już takim malkontentem, że wszystko mnie wkurza, albo po prostu dorosłem i takie rzeczy mnie nie jarają, albo było to c*****o zrobione.
Powinno się tym naszym piłkarzom i sztabowi robić jakieś szkolenia jak należy postępować z kibicami, i to w pierwszej kolejności z tymi najmłodszymi kibicami. Trening był dla dzieci, więc po wszystkim można by zorganizować jakieś 90 minut na autografy i zdjęcia. Korona by im z głowy nie spadła i specjalnie by się nie zmęczyli. Na Legii jest miejsce żeby takie rzeczy przeprowadzić - jest restauracja (bardzo duża), jest duży plac za jedną z trybun. Dla chcącego nic trudnego. No ale trudno, nie to nie.
Punkt drugi to samo zachowanie piłkarzy - po skończonym treningu mieli podejść pod trybuny przybić piątki. Szli z wyrazem ogromnego zakłopotania na twarzy, zero uśmiechu, zero radości. Część poszła w jedną stronę część w drugą, przeszli 5 metrów w bok i poszli do szatni. Ja wiem, że to nie są tytani intelektu, ale takie podstawowe rzeczy, jak zacząć od jednego końca trybuny i skończyć na drugim, to chyba powinni wiedzieć... Gdyby mnie jako dziecko tak potraktowali, to chyba bym się popłakał.
k***a, odgradza się tych piłkarzy od świata jak tylko można. Na pytanie dlaczego, słyszy się, że tak robią największe kluby i reprezentacje. Owszem, tak się dzieje w największych klubach i reprezentacjach, bo oni tam nie są w stanie sobie z zainteresowaniem kibiców. Skoro na płatne treningi reprezentacji Brazylii przychodzi po 30 tys. ludzi, a u nas na bezpłatne maks. 1,5 tysiąca, to jest różnica, prawda?
Jak byłem dzieckiem, po zakończonym treningu można było wejść na murawę i piłkarze podpisywali co im się pod nos podsunęło, dopóki każdy chętny nie dostał zygzaka. I wszyscy byli zadowoleni, kopacze nie grymasili, ochrona nikogo nie przepędzała, trenerzy nie pospieszali. Jeżeli tak ma wyglądać modern football, to ja dziękuję.
-------
Stadion Narodowy w Warszawie został nazwany imieniem Kazimierza Górskiego. Najlepsza możliwa opcja, dobrze, że na patrona nie wybrali Jana Pawła ani Lecha Kaczyńskiego.