Legia szanse na awans straciła w Warszawie, gdzie powinna wygrać 3:0 albo 3:1. Niestety jak mówi stara futbolowa prawda - niewykorzystane sytuacje się mszczą (Żyro i Ljuboja nie strzelili sam na sam). W Lizbonie zagrali bojaźliwie, właściwie to dopiero po stracie bramki ruszyli odważniej do przodu. Zabrakło Radovicia z przodu, który może by coś tam wykombinował pod bramką Sportingu. No i za późne transfery Novo i Blanco, których nie było szans zgłosić do pucharów. Ale tak to już jest jak właścicielowi nie zależy na sukcesach, a zarząd konsekwentnie od wielu miesięcy kopie dołki pod posadą trenera.
Wisła przez ok.70 minut w dwumeczu grała w "10" więc cudów nie należało się spodziewać. Natomiast prawdą jest, że Standard również był do ogrania. Wychodzi chyba brak ogrania na wysokim poziomie. 2-3 sezony regularnej gry w fazie grupowej i polskie kluby będą pewniejsze swojej siły i może odważą się zaatakować nawet wyżej renomowanych rywali na ich boisku.
Dzisiaj we Wrocławiu stawiam na remis. Legia będzie silniejsza niż w Lizbonie, bo wraca Radović, ale Novo jest niezgrany, Rado poza tym po bolesnej kontuzji żeber i nie wiadomo jak się zaprezentuje. Certyfikat Blanco chyba jeszcze do Polski nie dotarł. No i obawiam się sędziowania bo wiadomo, że Siejewicz obok Małka to najgorszy polski sędzia, który nie raz już przekręcił i jednych i drugich w starym, dobrym, "fryzjerskim" stylu.