Kiedy czytam niektóre wątki odnoszę wrażenie (może mylne, nie wiem), że część z Was gdyby tylko mogła zrobiła by Axlowi laskę (i to nie tylko dziewczyny
). Oburzacie się za nazwanie Axla menelem. A może właśnie on jest menelem? I to mnie właśnie natchnęło.
Jaki jest wasz stosunek do gwiazd szeroko pojętego show-biznesu, muzyków, pisarzy, sportowców mniej lub bardziej znanych? Wzdychacie do plakatów z podobizną takiego kogoś czy jest on dla Was takim samym człowiekiem jak każdy inny? Ja uważam zajęcia, które oni wykonują za najnormalniejsze na świecie. Ich zawody pewnie są fajne, ale prestiż z tym związany jest chyba trochę zbyt przesadny.
Nieraz pewnie mieliście okazję kogoś takiego spotkać - czy to przez przypadek w supermarkecie, czy podczas jakiegoś eventu, czy po zakończeniu wydarzenia po dostaniu się za kulisy. Jak zostaliście potraktowani? Wiadomo, "gwiazdor" często miewa humory czy kaprysy. Poza tym to też są przecież zwykli ludzie, którzy najzwyczajniej w świecie są chamscy i prostaccy.
W mojej podstawówce często gościły znane osoby. Raz mieliśmy spotkanie z Michałem Żebrowskim i Andrzejem Sewerynem. Ten pierwszy bardzo chętnie rozdawał autografy, uśmiechał się i odpowiadał na nasze pytania. Seweryn zachowywał się jak kawał buca, odpowiedzi udzielał takim tonem, jakby pozjadał wszystkie rozumy, a na koniec powiedział, że autografów rozdawał nie będzie i po prostu czekał aż Żebrowski skończy. Żeby nie było, ja w kolejce po podpisy nie stałem i spłynęło to po mnie całkowicie, ale Ci którzy mieli ochotę na autograf byli trochę zawiedzeni. Mógł zrobić przyjemność dzieciom (najstarszy rocznik miał wtedy 13 lat).
Innym razem mieszane uczucia wzbudził we mnie Marek Saganowski. Pojechałem pod Legię, żeby zbierać autografy. Sagan był wtedy chyba największą po Arturze Borucu gwiazdą Legii i jedną z największych w całej lidze. Owszem, autograf dostałem, ale jak zapytałem, czy może być z dedykacją, usłyszałem tylko jakieś krótkie mruknięcie, które miało chyba oznaczać "nie" - co by mu szkodziło przed swoim zygzakiem napisać "Dla Adama" ? Kumpel zapytał się go o zdjęcia (piłkarze czasami mieli takie przy sobie i chętnie je rozdawali), na co ten nawet nie zwrócił na niego uwagi i sobie poszedł w dal. Nasz wzrok wyrażał wtedy tylko jedno - co za dupek.
Kiedy pracowałem w jednym z warszawskich hoteli (w tym samym, gdzie nocowali m.in. Rolling Stonesi i prawdopodobnie GN'R, ale tego na 100% nie mogę potwierdzić) urządzaliśmy bankiet dla ambasady meksykańskiej z okazji ich narodowego święta. Oprócz Meksykanów byli tam również politycy PiS-u, a wśród nich Nelly Rokita. Akurat mi przypadła w obowiązku obsługa tego przyjęcia, więc jak któryś z gości miał jakieś pytanie, musiałem służyć radą
. Nelly zapytała o jakiś sos do szaszłyków. Rozmawiając ze mną skubała sobie tego szaszłyka, a jak skończyła, to powiedziała - Wie pan co, mam w domu takiego kwiatka, który strasznie mi się wije, i akurat ta wykałaczka będzie w sam raz na oplecenie go. Po czym owinęła tę wykałaczkę po szaszłyku w chusteczkę i schowała do torebki...
Żeby nie było, nie gardzę tymi ludźmi, szanuję ich za to, co osiągnęli, bo kosztowało ich to mnóstwo pracy i wyrzeczeń. Poza tym mam również bardzo miłe wspomnienia ze spotkań z takimi osobami. Raz zaczepił mnie na ulicy Stefan Szczepłek (spodobała mu się moja koszulka i pytał gdzie może taką kupić
), a raz Pelson z Molesty przegadał ze mną całą drogę w tramwaju (a podszedłem tylko się zapytać, kiedy wydają coś nowego). Obydwaj panowie podali mi rękę na pożegnanie.
Niestety panuje takie przeświadczenie, że osoba znana z okładek jest bardzo kryształowa, wszyscy są dla takich osób zdecydowanie bardziej mili i usłużni. Dużo rzeczy uchodzi im wśród społeczeństwa na sucho (np. zgwałcenie 13-latki, no bo w końcu artysta ma inną wrażliwość seksualną). A jak widać zdarza się i komuś takiemu przykleić gumę pod stolikiem w drogiej restauracji
. A jakie Wy macie doświadczenia z takimi osobami?