Sto lat temu byłem niepełnosprawnym ciężarowcem. Nie żadnym tenistą, pływakiem, czy innym lekkoatletą, ale właśnie ciężarowcem, ale to ma znaczenie o tyle, że i w ciężarach zdarzało się tak, że w jednej kategorii wagowej startowały osoby z różnymi schorzeniami. Byli więc wózkowicze, ale wózkowicze z obiema nogami, wózkowicze bez jednej, bądź obu nóg, były osoby słabochodzące, np. o kulach, byli też ludzie bardzo niskiego wzrostu. No i jak tu policzyć ile waży koleś bez nogi, nóg, w porównaniu z kolesiem, który ma nogi. Okazuje się, że jest specjalna tabelka, według której doliczano brakujące kilogramy. Nie pamiętam już teraz jak się to nazywało, ale ktoś mądrzejszy od nas to wymyślił i system działał, podejrzewam ; sądząc po tym co widziałem z paraolimpiady w ciężarach; że działa do tej pory. Czy jest sprawiedliwy? Tego nie wiem, ale na pewno taki system jest sprawiedliwszy, niż gdyby na olimpiadę pojechało trzech kolesi po amputacji prawej nogi i we trzech by startowali zdobywając medale.
Podobnie pewnie jest w innych dyscyplinach sportowych. Nie czarujmy się - niewiele osób niepełnosprawnych uprawiało, uprawia bądź będzie uprawiać jakikolwiek sport. Dlaczego? Ano dlatego, że nawet jeśli idą do "normalnej" szkoły, to pierwsze co do dostają to zwolnienie z wuefu na cały okres nauki w szkole podstawowej i.t.d. Tak było ze mną, tak jest z innymi, choć może coś się w tym kierunku zmienia. A to błąd. Jasne, że nie zostanę Michaelem Jordanem, nie zostanę Andre Agassi, czy Robertem Kubicą ( dobra, wiem, nie znam się na lekkiej atletyce i rzuciłem przykładowe nazwiska ) Ale to nie znaczy, że jestem kompletnie do niczego jeśli chodzi o sport. Sport to nie tylko wyczyn, ale też wielka frajda. A z perspektywy wózka wrzucenie piłki do kosza naprawdę jest czymś, czym można się poszczycić.
Ale ja ne o tym. Gdyby w Polsce odbyła się Paraolimpiada, to śmiem twierdzić, że zainteresowanie nią byłoby takie, jak to usiłują przedstawiac w tv. Dlaczego? Ano dlatego, że zgodnie z maksymą Stalina - nie ma człowika, nie ma problemu. Natomiast w Londynie, który jest znacznie bardziej cywilizowanym miejscem niż jakiekolwiek w Polsce ktoś jednak wykupił wszystkie bilety na paraolimpiadę. Zwariowali? Mają za dużo kasy? A może za mało rozrywki? Nie. Po prostu najpierw widzą człowieka, potem jego chorobę. Na szczęście w Polsce też się tak coraz częściej dzieje, ale jeszcze długo takie Korwiny i inne oszołomy będą stawiać podobne pytania. Bo to jest ich sposób na zaistnienie.
P.S Oglądał ktoś zawody w tenisie z udziałem Partyki? Nie wiem, czemu akurat występy na paraolimpiadzie miałyby być dla niej spacerkiem, bo raczej nie rywalizowała z osobami, które nie mają kończyn, ale się mogę mylić.
Ja rozumiem, że wielu może razić widok osoby niepełnosptrawnej w tv, tak, jak może razić widok osoby schorowanej, w podeszłym wieku, czy cokolwiek innego. Ale cóż, nasz piękny świat nie jest taki, że są w nim sami piękni, młodzi i zdrowi. Trza umieć z tym żyć)
A jak mnie coś nie interesuje, jak. np. wywiad z panem politykiem X, czy Y to po prostu przełączam kanał. I zdrowszy jestem
Co do odbioru niepełnosprawności :
"Przejdź milę w moich butach, a potem pogadamy o śpiewaniu bluesa".
Niepełnosprawny jest inny. Pojawia się zaciekawienie, pojawia się strach, niechęć. Zależy od człowieka. Z różnymi sytuacjami spotkałem się w różnych miejsach. Sporo było miłych. O niefajnych |zapominam". To akurat niezależne od miejsca, zależne od ludzi. Dla jednych będziesz spoko kolesiem, dla innych Marsjaninem, który nie wiadomo po co wychdzi z domu. Nie doświadczyłeś tego = nie masz pojęcia.
Ja z tym żyję. I'm still alive