U mnie na osiedlu jest dziecko poruszające się na wózku inwalidzkim. Aż mi się ciepło na serduchu robi, kiedy wracam z pracy i widzę, jak ten chłopak gra w piłkę z pełnosprawnymi kolegami i nie wygląda, żeby ktokolwiek traktował go z tego powodu inaczej. Z jednej strony dzieci są bardziej otwarte, ale jednak w tym wieku łatwo o uprzedzenia, bo "on jest inny, nie chodzi, wygląda dziwnie", itd. Tak jak śmieją się czasem z okularników, rudych czy grubych dzieci, tak też naśmiewają się czasem z niepełnosprawnych. Przykre, ale zdarza się. Dlatego aż miło popatrzeć, jak ci chłopcy grają razem w piłkę, tak jakby ten niepełnosprawny chłopiec był zupełnie zdrowy.
A jakiś czas temu widziałam niepełnosprawną dziewczynkę, miała może 4 latka i już zasuwała na wózeczku. Tak małym, że mi sięgał ledwie za kolano. Ale też miło mi się na nią patrzyło - jakkolwiek to nie brzmi - bo radziła sobie zupełnie sama i na jej buzi widniał tak szeroki uśmiech, że nie sposób było samemu się nie uśmiechnąć.