Dobre pytanie. Wydaje mi się, że sukcesy sportowe to sukcesy sportowe i nie ma znaczenia czy są to niepełnosprawni sportowcy, czy też nie.
Ale ja tak z innej beczki troche, aczkolwiek wciąż w temacie.
W gimnazjum chodziłam do klasy z niepełnosprawną dziewczyną. Miała poważne problemy ze słuchem. Zaczęła mówić bardzo późno, a do bodajże 4 roku życia nic nie słyszała. Miała oczywiście być traktowana tak jak reszta klasy, ale wiadome bylo, że miała u nauczycieli "taryfe ulgową". Pracowała równie ciężko, nie ujmuję jej tego. Była bardzo pilna i sumienna, ale nauczyciele i tak jej dużo "odpuszczali", chociaż była w stanie zrobic coś tak samo jak koleżanki i koledzy. Przyznaje to drażniło. Może to co powiem jest okrutne, ale wydaje mi się, że skoro ona, a w szczególności jej rodzice wybrali taka, a nie inną szkołę, to dziewczyna powinna byc traktowana tak samo jak reszta.
Wielu znajomych też nie miała. Myśle, że wszystko przez problemy z porozumiewaniem się. (najlepiej przedstawi to sytuacja, kiedy padlo pytanie "O której masz autobus?", w odpowiedzi otrzymaliśmy "Lubie kotlet i surówkę"). Mimo to wspominam Beate jako bardzo sympatyczna osobę, zawsze kiedy zagadywała na gg coś tam sobie pogawędziłyśmy i sądzę, że tak jak ja mile wspomina czas spędzony w gimnazjum
(mam nadzieje, ze zrozumieliście co mam na myśli i, że dość jasno sie wyraziłam. Czasem przychodzi mi to z trudnością ;P)
Co by tu jeszcze powiedzieć? A, tak. W przyszłości chciałabym pracować z niepełnosprawnymi i myslę o tym całkiem poważnie. (Chodzi mi o niepełnosprawnych fizycznie. Obawiam się, że przy pracy z niepełnosprawnymi umysłowo mogłabym nie podołać)