Ja tak nie uważam, może dlatego, że uwielbiam McGregora i historia w jakiś sposób urzekła tkwiącą gdzieś głęboko w moim wnętrzu kobietę
No i Paryż, dekadencja, kabaret, rewia, Moulin Rouge!
Jak ja mogłam zapomniec o "Evicie"? Śpiewający Banderas był tym, co mnie do tego filmu przyciągnęło, calośc sprawiła, że zostałam na dłużej
"Rock of ages" to dopiero kiepska, szablonowa historia - przewijałam główny watek, miauczących do siebie szczeniaków, (gdyby chociaż damski wokal był lepszy to może dałoby się to jakoś uratować), ale za to Tom Cruise... bije pokłony!
Uwielbiam "Belle" z Dzownnika, ale jako całość nie podobalo mi się w ogóle, niestety. Jakiś taki bez wyrazu. Ale za to jeśli ktoś ma ochotę na porządny francuski musical polecam "Le roi soleil" o Ludwiku XIV. Zawsze będę powtarzać, że Francuzi strzelili sobie tym musicalem w kolano, bo chyba nic lepszego już nie zrobią
Oglądałam jeszcze ich "Romeo i Julię" i też mi do gustu nie przypadła, poza jedną piosenką. Mam jeszcze gdzieś w zakamarkach schowanego francuskiego "Mozarta". Musical młodszy od "Króla słońce", tych samych twórców, więc może jednak odszczekam moje słowa
Ach, no i "Burleska". Niektórzy uważają, że nic niewarta, dla mnie urzekająca. Jak już napisałam - rewia, kabaret!
Poza tym jestem dozgonnie zakochana w Aguilerze
Ojej, no i "Skrzypek na dachu"! Klasyka. Coś wspaniałego
Zupełnie zapomniałam jeszcze: oglądałam "Rent", transmisja z Broadwayu. Ale to było dość dawno temu i niewiele pamiętam. Muszę obejrzeć filmową wersję.
No i "Nine". Nie zbierało zbyt pochlebnych recenzji, a mnie się bardzo podobało
Mam nadzieję, że plotki o tym, że Andrew Lloyd Webber jest w trakcie pisania muzyki do "Mistrza i Małgorzaty" są prawdziwe
I znowu zapomniałam: "Across the universe". Jeden z moich ulubionych filmów, musical z piosenkami Beatlesów osadzony w czasach dzieci kwiatów i wojny w Wietnamie. Świetny. Oglądałam chyba z dwanaście razy.
Słuchałam też soundtracku z broadwayowskiego musicalu z piosenkami Green Day. Aranżacje są fajne i równie fajnie by było gdyby zrobili z tego film, człowiek miałby przynajmniej szanse zobaczyć. Tak samo jak filmowa wersja przydałaby się "We will rock you" z piosenkami Queen. Bo "The heroin diaries" na ekranach kin raczej się pewnie nie doczekam