Moonsun - nie dziwię się, że nie czułaś się tam dobrze. Byłaś przywyczajona do wielkiego miasta.
To podobnie jak ze mną, tylko odwrotnie - od zawsze mieszkałam w tym siedmiotysięcznym miasteczku i nie potrafię sobie wyobrazić, czy będę umiała odnaleźć się w wielkim mieście (za półtora roku na studia, więc to nieuniknione). Boję się, że się zgubię, że stanę na środku i się rozpłaczę, bo nie będę wiedziała, gdzie co jest, jak tam dojechać itp (
)
Gdy byłam na wakacjach w Kielcach (a gdzie Kielcom do Warszawy) u rodziny, to miałam lekkie opory, by wyjść gdzieś samej. Niby Kielce mniej więcej (ale tylko mniej więcej) znam, ale przerażało mnie to, że - żeby dotrzeć gdzieś - musiałam kupować bilet, wejść do miejskiego autobusu itp. U siebie idę z buta na drugi koniec miasta najwyżej pół godziny (
).
W dużym mieście ja się chyba zgubię
, będę musiała nosić tabliczkę "jeśli widzisz, że jestem zagubiona i nie wiem, co robić, proszę, odprowadź mnie na ulicę XX. Dziękuję"