Zgodzę się z Canis, że wiele zależy od przestępstwa. Pedofilii bym nie wybaczyła. Gdybym była ogromną fanką, na pewno poczekałabym z ostatecznym osądem do wyroku w sprawie i potwierdzenia zarzutów, ale wątpliwości by zostały. Natomiast jeśli okazałoby się to prawdą - skreśliłabym go z mojej listy osób, do których mam szacunek.
Co do innych przestępstw - w przypadku muzyków rockowych, zwłaszcza tych z lat 80. człowiek raczej jest świadomy tego, że świętymi nigdy nie byli. Zawsze, obojętnie czy to muzyka czy sport staram się odróżniać życie prywatne od zawodowego. Jeżeli piłkarz, którego lubię, cenię jego umiejętności jest dobry, ale np. zdradza żonę, to jako piłkarz u mnie nie straci, ale jako człowiekowi już trochę punkty mu lecą. Tak samo w przypadku muzyków. Weźmy np. takie Motley Crue - Tommy Lee, nie uważam go za wybitnego perkusistę, ale jest dobry, ma fajny styl grania, tworzy fajną muzykę, wydaje się być sympatycznym człowiekiem. W czasie małżeństwa z Pamelą został oskarżony i skazany, za uderzenie jej, gdy trzymała ich syna na rękach. Bicie partnera nie należy do moich hobby, nie jestem też fanką "damskich bokserów", nie uważam tego za "nic", ale jestem świadoma tego, że każdy popełnia błędy, że to było dawno i że alkohol też swoje zrobił. Widzę co robi teraz, jak się angażuje w różne akcje społeczne i przede wszystkim - nie powtarza swojego czynu. Nie katował jej, nie uderzył też na tyle mocno by ją poważnie uszkodzić, z tego co pamiętam, sądowi głównie chodziło o fakt, że miała na rękach dziecko. Nie tracę do niego szacunku, bo traktuję to w kategoriach jednorazowego wyskoku, błędu młodości i nałogu. Gdyby ją zlał w stylu Chris Brown vs. Rihanna, to bym tak dobrze o nim teraz nie mówiła ;p Vince Neil - gdy prowadził po pijaku, zginął człowiek (nie pamiętam czy współpasażer czy potrącony). No i tu już trochę gorzej, bo nie toleruję prowadzenia pod wpływem. Fakt, że zginął człowiek zdecydowanie pogarsza sprawę. Na pewno tutaj trochę mocniej muszę rozgraniczać jego działalność artystyczną od życia prywatnego, żeby wydawać opinię. Szacunku trochę (no, może nie takie trochę ;p) do niego straciłam, ale nie na tyle by się od niego totalnie odwrócić. Generalnie, wydaje mi się, że idolom człowiek jest w stanie więcej wybaczyć niż innym ludziom. Siłą rzeczy staramy się wierzyć, że są idealni, szukamy usprawiedliwienia. Rzadko interesuje mnie życie prywatne ludzi znanych, więc to czy kogoś lubię czy nie, oceniam głównie na podstawie jego działalności artystycznej/sportowej, cechy poza sceną mnie już mniej interesują. Oceniam talent, a nie człowieka. Natomiast przez to, że takie osoby są jednak "na świeczniku" uważam, że czasem powinny się bardziej pilnować, właśnie chociażby dlatego, że ich fani śledzą ich każdy ruch i są w nich często wpatrzeni jak w obrazek, a gdy idol popełnia przestępstwo, fan może zacząć je bagatelizować i uważać za coś "cool". Nigdy nie wiadomo jak nasze czyny odbierze druga osoba. Sama często widzę po sobie i przyznaję się bez bicia, że staram się szukać usprawiedliwienia lub czekać z osądem do samego końca sprawy. Ale gdyby mój idol popełnił ciężkie (w moim przekonaniu) przestępstwo w stylu zabił kogoś, jest pedofilem, skatował żonę, uderzył dziecko, wtedy no "niestety" ale "koniec miłości" ;p