NighTrain Station Guns N' Roses

No ja też nie rozumiem, czemu w imię czyjejś wolności do nienoszenia maseczki mam narażać swoje zdrowie, a może i życie ( jestem w grupie zagrożonych ze względu na choroby współistniejące ). "Wolność kocham i rozumiem", ale podobnie jak @Bluebird  uważam, że " wolność moja może być ograniczana gdy narażam kogoś na niebezpieczeństwo"
I ja wiem, że płaska ziemia, że Gates, że BigPharma, że reptilianie, że NWO i w ogóle, że jak wszyscy umrzemy, to część z nas pójdzie prędzej do nieba, ale ludzie... litości

Lockdown mógł być niepotrzebny w tym sensie, że według nowych informacji bezobjawowi nie zarażają w takim zakresie, jak się to wydawało wcześniej. Ale, umówmy się, wcześniej nie mieliśmy takich informacji na temat covid 19, jakie mamy teraz. Dlatego teraz nikt nie mówi już o lockdownie. Tylko, że łatwo mówić o ewentualnych błędach po fakcie.
W kwestii zarażalności i śmiertelności covid 19 w stosunku do grypy, a także samego przebiegu choroby - wygląda na to, że statystyki wskazujące na 3,4 % śmiertelności, jakie pokazywało WHO zweryfikował czas i teraz śmiertelność jest o wiele niższa, jednak zależy to już od wieku i ogólnego stanu zdrowia, bo o ile dzieciaki praktycznie nie są narażone na śmierć z powodu covid, o tyle ryzyko rośnie z wiekiem.  Może nam się wydawać, że jesteśmy stosunkowo młodzi, silni i zdrowi, ale nie wiemy, jak nasz organizm zareaguje na zarażenie. Nie mamy pewności, że jesteśmy w 100 100 zdrowi. Nie wiemy też, jak zareagują na ewentualne zarażenie nasi bliscy. Statystyki statystykami, ludzie ludźmi. Jeśli widzę dziś 116 zgonów z powodu covid 19 to dla mnie jest to liczba, wysoka, ale liczba, bo na szczęście nie ma w niej nikogo z moich bliskich. Perspektywa zmieniłaby się, gdyby ktoś był. Oby tak sie nie stało.
Lekarze zajmujący się chorymi mówią jasno, jak podstępną, wyniszczającą i szybką w przebiegu chorobą jest covid 19. To zdecydowanie odróżnia tę chorobę od zwyczajnej grypy.  Jeśli zachorujemy nie możemy mieć pewności, że przeżyjemy ją bezboleśnie, niezależnie od tego, jaki będzie miała przebieg w naszym przypadku. covid 19 nie jest dżumą 21 wieku, ale to nie znaczy, że mamy ją lekceważyć.
Wiadomo, na co zwracają uwagę specjaliści, że ten typ koronawirusa, zresztą podobnie jak inne, jest bardzo zaraźliwy, a zdiagnozowane przypadki stanowią niewielki procent faktycznych.
W kwestii testów fałszywie pozytywnych - nie mam wiedzy.

Jeśli jest tak dobrze, jak mówi rząd, to dlaczego jest tak źle, jak mówi opozycja? 

Straszeni jesteśmy - owszem. Nie pomaga. Mam nawet wrażenie, że im bardziej jesteśmy straszeni tym mniej ludzie sobie z tego robią.
Dla mnie najważniejsze są statystyki typu - ile osób jest hospitalizowanych i ile osób potrzebuje respiratora + oczywiście statystyki śmiertelności, które od niedawna pokazują, że część osób ( zdecydowana większość ) zmarłych miała choroby towarzyszące.

Nie. Najbardziej eksponowany jest zawsze licznik wszystkich zakażeń od początku pandemii oraz liczniki pokazujące przyrost zakażeń, zgonów, itd. Na samym końcu jest zawsze licznik ozdrowieńców. Ale aktywnych przypadków - nie, nie pokażą, bo wtedy efekt zastraszenia byłby mniejszy.

Wpienia mnie też częste stawianie znaku równości między zakażeniem a chorobą. 9000 nowych zakażonych = 9000 chorych na covida.

Straszenie, straszenie, i jeszcze pierdyliardy razy straszenie.

Oczywiście, że media zawsze będą ubierały każdą wiadomość w taki sposób, żeby nadać temu większą sensacje, ale to nie znaczy, że tego wirusa nie ma i że nie ma takich ludzi, którzy przechodzą go dotkliwie. Na mnie te ilości zakażeń nie robią już wrażenia tym bardziej, że mają związek z ilością przeprowadzonych testów obejmujących także badania przesiewowe, dużo bardziej istotne jest to czy polska służba zdrowia będzie wyrabiała z tymi przypadkami, którzy tej pomocy potrzebują bo tu jest faktyczny problem, a boje się, że liczba takich zakażonych w najbliższym czasie też będzie rosła tym bardziej, że jest taki klimat gdzie ludzie chorują na inne choroby, które osłabiają odporność organizmu i to też ma wpływ na to jak się przechodzi zarażenie koronawirusem. 

które od niedawna pokazują, że część osób ( zdecydowana większość ) zmarłych miała choroby towarzyszące.

@Zqyx ale od początku tak to raportują. Zawsze było zaznaczone "Większość z tych osób miała choroby współistniejące". Teraz dopiero zaczęli to rozgraniczać liczbowo.
Współczuję sytuacji znajomej, rozumiem też strach współpracowników, ale chyba po prostu po ludzku spytałabym czy mogę w czymś pomóc. Na fb są grupy, które oferują wsparcie/zakupy/wyprowadzenie psa.
Ale tak jak napisałam, strach też rozumiem. Strach przed zamknięciem w domu (z jedną wielką niewiadomą kiedy z niego wyjdę), bo sanepid ma burdel i nie kontroluje, (moi przyjaciele też mają pozytyw, podobno nie ma nic trudniejszego niż dodzwonić się do sanepidu, uzyskać jakieś informacje, mają tylko przesyłać zdjęcia do aplikacji, że siedzą w domu, nikt się niczym nie interesuje poza tym). Sama żartowałam w pracy z dziewczynami, że jak którejś wykryją to ja tam wcale nie pracuję tylko i wyłącznie dlatego, że pamiętam co przeżywałam w kwietniu i na myśl o ponownym zamknięciu dostaję autentycznych ataków paniki.

Wpienia mnie też częste stawianie znaku równości między zakażeniem a chorobą. 9000 nowych zakażonych = 9000 chorych na covida.

Czyli dobrze myślę, zakażenie nie oznacza automatycznie choroby. Ale czy w takim razie skoro ktoś jest nosicielem to test nie powinien mu wychodzić cały czas lub cyklicznie pozytywnie? Przecież jeśli ktoś jest nosicielem HIV to w testach to wyjdzie.

Zasadniczo burdel w służbie zdrowia był od zawsze. Zwyczajnie do tej pory nie było sytuacji w której przepustowość i sprawność systemu byłaby rzeczywiście zweryfikowana.

To trochę chichot losu, że po tylu latach rządów PiS i zwalczania "komuny" Polska staje się od soboty strefą czerwoną.
Zdrowia wszystkim życzę. Uważajcie na siebie.

Minister zdrowia:

"Z badań przeprowadzanych przez naszych ekspertów wynika, że mniej więcej 20-30 proc. spośród dziennej liczby nowo zakażonych osób trafi do szpitala. To oznacza, że przy tej liczbie zakażeń [10 tys. dziennie - red.] będziemy mieli dzienne obłożenie szpitalnictwa na poziomie 2-3 tys. nowych pacjentów. Spośród tych 2-3 tys. nowych pacjentów mniej więcej 10-20 proc. będzie potrzebowało wsparcia tlenowego, będzie wymagało opieki, wsparcia respiratora. Licząc codziennie 2 tys. osób, być może kolejne blisko 200 każdego dnia będzie w najgorszej sytuacji, będzie potrzebowało respiratora"

Sprzętu może wystarczy... Gorzej z ludźmi do obsługi tego sprzętu.