Co do samych maseczek, ja dopuszczam możliwość, że one nic nie dają (100% to raczej na pewno nie dają). Chyba nawet nie ma żadnych naukowych dowodów, że one coś dają, ani nie ma naukowych dowodów, że nic nie dają jedynie są przypuszczenia na podstawie wiedzy w jaki sposób się zarażamy, że zmniejsza to jakoś prawdopodobieństwo.
Nie mniej ja nie mam żadnej fachowej wiedzy, żeby wypowidać się na temat skuteczności tego i gdyby osoba, która nie nosi maseczki szkodziła ewentualnie jedynie sobie to jeszcze pół biedy, ale z maseczką sytuacja wygląda tak, że jeżeli ja mam założoną maseczkę to ona w żaden sposób nie chroni przed zarażeniem i to powiedzą zarówno zwolennicy jak i przeciwnicy. Jeżeli jest jakaś ochrona to tylko w ten sposób, że osoba, która ma koronawirusa i o tym nie wie (bezobjawowa) poprzez to, że ma maseczkę zmniejsza prawdopodobieństwo, że zarazi kolejne osoby, które np. mieszkają z osobami schorowanymi i które dużo gorzej by przechodziły tego koronawirusa.
Więc mimo wszystko, nawet mając świadmość, że maseczka nie jest też dobra dla zdrowia zakładam ją na te średnio 10 minut w sklepie.
Druga strona tej sytuacji jest taka, że nie każdy może nosić i tu się robi problem bo każdy ma prawo do tajemnicy na temat własnego zdrowia i co w tej sytuacji ma zrobić tłumaczyć się przed kasjerką tak, żeby przy okazji inne osoby w kolejce to słyszały... jest to wszystko porąbane. Każdy rząd powinien być przygotowany na takie sytuacje i wiedzieć jak działać tu mam wrażenie, że kompletnie nie byli przygotowani.