Wstawka "zawsze się trochę gwałci" odnosiła się do tego, że gdy to pisałem śląscy przedstawiciele ugrupowania guru z muszką pojechali w tym temacie mocniej po bandzie, ale nie chcę się w to wgłębiać. Kto chce, ten sam znajdzie.
Jeśli epidemia będzie rozłożona w czasie, to służbom medycznym łatwiej będzie sobie z nią poradzić, niż gdyby nagle szpitale były zawalone tysiącami poważnie chorych. Po to był/ jest/ dystans społeczny. Inna sprawa to skutki ekonomiczno-gospodarcze. Tu, raczej, dobrze by było mieć krótką, choć gwałtowną epidemię. Tylko czy na pewno byłaby krótka?
Jeszcze inna sprawa jest taka, że jeśli władza mówi obywatelowi, że ma siedzieć w domu, łazić w maseczce, nie spotykać się z nikim itd. , a jednocześnie medialni przedstawiciele tejże władzy pokazują, że oni nic nie muszą, no to w świat idzie komunikat, że może wcale nie jest tak groźnie, jak się wydawało. I może nie jest, może jest, tego nie nie wiem. Ale narracja rządowa wydaje mi się "ciut" niespójna.
Niezależnie od wszystkiego, łatwo spekulować na temat społecznych, gospodarczych, zdrowotnych skutków pandemii tak długo, jak nie zachoruje poważnie ktoś z naszych bliskich. Zdrowia wszystkim życzę.