Był taki polityk, który rzekomo stwierdził, że śmierć jednego człowieka to tragedia, śmierć milionów to statystyka. Niezależnie od tego, czy tak było, czy nie, to nie chciałbym, żeby ktoś z takim podejściem rządził Polską. Gospodarkę trzeba stawiać na nogi, w jakiś sposób, to racja, ale niech to będzie robione z głową. Obecne działania rządu nie wydają się robione z głową.
Co słyszę? Zaznaczam, że nie widzę, bo nie wychodzę, tylko słyszę.
Słyszę o tłumach ludzi bez maseczek w lasach, nie zachowują odległości.
Słyszę o tłumach w sklepach, dwumetrowa odległość to fikcja.
Słyszę o otwarciu przedszkoli i nauczania wczesnoszkolnego, a więc uwolnieniu bezobjawowców z "aresztu domowego".
Widzę wielu ludzi bez maseczek i w maseczkach na brodzie.
I boję się, zwyczajnie się boję. Nie o siebie, bo moje życie niewiele znaczy i jeśli dbam o to, żeby nie zachorować to, głównie, w trosce o swoich bliskich. Boje się o wielu innych, którzy przez "niefrasobliwe" gadanie, czy zachowanie innych, np. polityków, czy celebrytów nabiorą "odwagi" i zignorują istnienie wirusa, a potem zapłacą za to wysoką cenę.