Ale i tak zawsze podobają mi się chłopacy z długimi włosami.
mi tysz
A z tym hucznym koszem to było tak że taki mój kolega technolek robił podchody całe wakacje, a jak wróciłam na studia do Częstochowy (2 rok) to mi powiedział, że musi poważnie ze mną porozmawiać (siedzieliśmy w jego samochodzie bo podwoził mnie na pocztę), pokręcił trochę, pokręcił, w końcu walnął prosto z mostu ze chce ze mną chodzić. Nie spytał tylko stwierdził. Powiedziałam mu, że "nie"
w radiu leciało "In God's hands" Nellky Furtado. Do dziś mi się tylko z tą sytuacją kojarzy ta piosenka. Później Kuba nie odzywał się do mnie cały drugi rok, (z przerwami na grożenie mi
). Na trzecim roku przeprosił za wszystko. Więcej takich hucznych heartbrejków nie pamiętam. Jeśli jeszcze złamałam komuś serce to doprawdy nieświadomie...