Pewnego razu Morawiecki jeżdżąc po Polsce utknął w pewnej wiosce na końcu świata i przy okazji spotkał się z tamtejszym sołtysem i pyta czy macie jakieś problemy. Sołtys na to "no w zasadzie to mamy dwa problemy, pierwszy jest taki, że nie mamy tu żadnego lekarza", Morawiecki na to bierze telefon do ręki idzie na bok i rozmawia około 20 minut, po czym przychodzi i mówi, że za 2 tygodnie będą tu mieli lekarza, no i pyta dalej "a jaki jest drugi problem", a Sołtys: "nie mamy tu żadnego zasięgu"