Czeskie policyjne psy szturmowe
Coś dla studentów
Samolot pasażerski spada na ziemie. Do kolizji zostało parę minut.
Ludzie krzyczą, panikują,zapinają pasy bezpieczeństwa.
Pewna kobieta wstaje z fotela i mówi:
- Jeśli mam umrzeć to chce się wtedy czuć kobietą!
Rozbiera się do naga i pyta:
- Jest w tym samolocie ktoś na tyle męski ze sprawi bym poczuła się jak
kobieta?
Nikt nie reaguje.Kobieta dalej:
-To ostatnie chwile mojego życia, czy znajdzie się ktoś na tyle męski ze sprawi bym poczuła się jak
kobieta?!
Facet siedzący obok nie wytrzymuje.Wstaje z fotela, ściąga koszule i mówi:
- Masz, wyprasuj!
To jeszcze jeden
Przychodzi Buzek do Kwaśnieskiego. Siadają przy stole. Kwach patrzy się na niego - marne to to, oczka podkrażone, rączki mu chodzą. Kwachu się pyta:
- Panie Premierze wygląda pan nienajlepiej czy coś się stało?
Buzek na to mówi:
- Kurcze, Olek dajmy spokój tym konwenansom. Powiedz mi do cholery jak ty to robisz?!! Otaczasz się samymi fachowcami, ekspertami pod każdym względem, masz kogo do telewizji posłać do każdego programu, twoja kancelaria pełna jest dobrych doradców, prawników, ludzi od mediów, nawet żona ci pomaga i wyciągnie cię z największej opresji itd.... A ja! cały mój gabinet to banda
kretynów, moi doradcy to infantylne gnojki, mój sekretariat wypełniają troglodyci. No powiedz jak ja mam mieć dobre notowania pracując z takim motłochem , no jak?! Olek proszę cię powiedz mi jak ty sprawdzasz swoje otoczenie i doradców żeby się dowiedzieć którzy się nadają a którzy
nie?!
(kończył już chlipiąc Kwachowi w rękaw).
Olek popatrzył i się zamyślił, po kilku sekundach milczenia mówi:
- Dobra Panie Profesorze powiem to panu - bo szkoda mi pana się zrobiło.
Po prostu przeprowadzam mały test.
- Test jaki test? pyta Buzek.
- A zaraz go panu zademonstruję - RYYYYSIEK! woła Kwachu - po chwili do gabinetu wbiega sapiąc i dysząc Kalisz.
- Słuchaj no Rysiu powiedz swojemu prezydentowi taką rzecz - kto to jest: jest synem twojej matki ale nie jest twoim bratem?
Kalisz przymrużył ślipia i po 4 sekundach mówi:
- To proste to muszę być ja!
- Dobrze Rysiu możesz odejść.
Drzwi się zamknęły.
- Widzi Pan Profesor sprawdzam tak każdego z mojego otoczenia jak źle odpowie to won!
- Doskonale! ucieszył się Buzek. Muszę to wypróbować.
Następnego dnia przechadza się Buzek w kuluarach sejmowych i myśli, którego by tu przydybać i wypróbować. Nagle patrzy a tu Handke próbuje uciec do sali kolumnowej udając że nie widzi swojego szefa. Buzek szybkim susem dopadł balustrady i woła go. Chcąc nie chcąc minister edukacji poczłapał do Buzka.
- Mirek powiedz ty mi kto to jest - jest synem twojej matki ale nie jest twoim bratem?
Handke zbaraniał. Po chwili:
- Ależ Panie Premierze nie mogę tak od razu udzielić odpowiedzi to może być bardzo pochopne, muszę mieć więcej czasu myśle, że do jutra mógłbym na zebranie odpowiednich danych i udzielenie przynajmniej wstępnej odpowiedzi... Buzek się skrzywił.
- Dobra Mirek do jutra rana masz czas. Handke w te pędy pognał do ministerstwa, powołał sztab kryzysowy, zamówił ekspertyzy, analizy. Za pieniądze z rezerwy MEN'u została utworzona specjalna komórka MEN'u do uporania się z problemem. Siedzą myślą i nic. Nikomu nic do głowy nie przychodzi. Siedzieli tak aż do rana. W koncu Handke myśli - kurcze, zadzwonię do Balcerowicza - mówią, że to podobno niegłupi facet, może on coś pomoże. Jak pomyślał tak zrobił. Odbiera zaspany Balcerowicz.
- Panie Premierze mam do pana takie małe pytanie kto to jest - jest synem Pana matki ale nie jest Pana bratem?
- Oczywiście że to jestem ja!!!! - wrzasnął Balcerowicz i trzasnął słuchawką.
Uradowany Handke biegnie do URM'u wpada do kancelarii premiera drąc się w niebogłosy - wiem! wiem! z gabinetu wychodzi Buzek:
- No słucham Mirek, słucham?
- To jest oczywiście Leszek Balcerowicz!!!
Buzkowi zwęziły się oczy, cały posiniał i wrzasnął:
- WON!!! WON stąd!!! Ciemna maso - to jest Rysiek Kalisz!!!