Dawno, dawno temu, za dużą stertą zużytych opon od traktora w małej zapuszczonej norze pełnej butelek po winie mieszkał smutny murarz-tynkarz, który nie miał rąk. Żył w tej nędzy od czasu gdy żona wyrzuciła go z domu, choć w zasadzie oboje byli bezdomni, bo też ciężko nazywać po PGR-owski budynek, w którym wcześniej razem mieszkali domem. W całej swojej niedoli posiadał jedynie marudnego kota, który jako bezczelne zwierze wymagał codziennej miski mleka.
I wtedy wpadł Van Damme na wielkim zielonym dziabongu i wszystkich powybijał. Jednak nawet ci najlepsi nie są nieomylni... z masakry ktoś ocalał... tym kimś był ów marudny kot. Jednak i on odniósł rany... nie miał rąk, dlatego postanowił zostać murarzem-tynkarzem. Poszedł do szkoły, lecz tam powiedzieli mu: jesteś kotem bez rąk, nie nadajesz się na murarza-tynkarza, powinieneś zostać hydraulikiem. Więc został hydraulikiem i poleciał do Francji.
Jednakże był on jeszcze młody i rożne to pomysły do głowy mu wpadały, pomyślał: Pi***** to, nie będę hydraulikiem . I udał się prosto do paryskiej Le Cordon Bleu z marzeniem o zostaniu kucharzem. Udało mu się! Założył swoją restaurację 'Pod Kotem' gdzie powstawały cudowne potrawy z domieszką futra, bo kot posługiwał się ogonem, gdy dowiedział się sanepid kot wyleciał na zbity pysk...Jednak nie w jego naturze było poddanie się złemu losowi. Wpadł mu do głowy pomysł na nowy, interesujący biznes...Postanowił zostać kosmetyczką, ale było mu bardzo trudno, ponieważ jak dobrze pamiętamy nie miał rączek.