No trochę spojlerujesz
WARNING SPOJLERING:
Ten dziad, czyt. Prorok to jesteś my, tylko, że z alternatywnej rzeczywistości, w której bohater przyjął chrzest, przeszedł na babtyzm a następnie zbudował podniebne miasto i wyparł się USA. Tylko, że przez to wieczne przechodzenie pomiędzy alternatywnymi rzeczywistościami bardzo się postarzał, dostał raka i nie mógł mieć dzieci. Potrzebował komuś przekazać swoje dzieło, czyli miasto, więc stwierdził, że najlepiej będzie swojej własnej córce, tylko że z innej rzeczywistości. Dlatego bohaterowi ukradli dziecko kilka lat wcześniej, które potem wyrosło na Elizabeth. W końcówce Elizabethy zabijają Bookera, bo nie chce on w żadnej z rzeczywistości stać się znów Prorokiem i spowodować cierpienia dziewczyny.
Takie to trochę powalone, ale wszystko się trzyma kupy. I dlatego jest fajne