Skończyłem Crysisa w wersji 2.0. Niestety jednak... tak jak na początku byłem wręcz oczarowany klimatem gry, tak z każdym kolejnym etapem traciłem zainteresowanie, docierając do momentu w którym już zwyczajnie chciałem odbębnić odpowiednie achievementy. Głównym powodem takiego stanu rzeczy jest coś czego początkowo się nawet nie spodziewałem: POZIOM TRUDNOŚCI.
W momencie kiedy nasz kombinezon ma już wszystkie potrzebne funkcje aktywne (mniej więcej w połowie gry), gra staje się zbyt łatwa dla kogoś zaprawionego już w bojach FPSowych... Praktycznie całą grę można bez większych potyczek z przeciwnikami. Czas działania naszej niewidzialności jest tak długi, że starcza nam by pokręcić się po okolicy a może i nawet zjeść kiełbaskę na grillu. Przy takim podejściu człowiek nie ma szansy natrudzić się w zmaganiach, które potem zostaną mu w pamięci na przynajmniej jakiś solidny kawał czasu. Crysis 2 robi z nas ducha, który może przejść sobie wokół wszelakich możliwych, krwiożerczych bestii, do których łbów nawet nie przyjdzie myśl, że właśnie ktoś robi jej w ch...
Oczywiście, zamiast prześlizgać się obok można stoczyć z naszymi "zkretyniałymi" przeciwnikami sporą potyczkę, tylko że jaki jest sens... ? Może mam w tym miejscu złe podejście, bo przecież gra się dla samej przyjemności grania. W przypadku Crysisa jednak czułem się zażenowany stopniem trudności. Nadmienię jedynie, że grałem na poziomie trudności Veteran.
Ale ogółem... gra jest mimo wszystko dobra. Ładna, choć nie zbierałem szczęki z podłogi. Embargo na niszczenie amerykańskiej własności konstrukcyjnej po 11 września zostało już jakiś czas temu zniesione - dlatego właśnie w Crysisie możemy oglądać zrujnowany amerykański sen. Czasem wygląda to ładnie i efektownie (choćby sekwencja na Wall Street) czasem ma się wrażenie, że kolejna lokalizacja została wrzucona tu na siłę (jak beznamiętna walka na Times Square). Za Crysisa 2 nie dałbym 200 zł. Dałem 50 i mam nadzieję z tego 40 odzyskać.
Enjoy!