Bluebird - tak może być to krępujące, ale z drugiej strony lepiej aby to rodzice (najlepiej oboje) porozmawiali ze swoją pociechą o "tych sprawach".
Może wtedy nie byłoby np.: trzynastolatek z brzuszkami. Bo ani taka dziewczynka, ani chłopaczek nie wiedzą co i jak, a chcą mieć "fajny seks".
Dodajmy do tego co serwują mass media, presję otoczenia np.: koleżanek i kolegów ze szkoły.
Do dziś spotykam się z sytuacjami, z pod znaku "a jak się pocałujemy, to czy zajdę w ciążę/ czy po pierwszym razie można zajść w ciążę".
jeśli chodzi o to przeświadczenie, że można zajść w ciąże w wyniku całowania, to nie mów do dzisiaj skoro nie wiesz jak to było w latach wcześniejszych bo albo młodzież (czy jeszcze dzieciaki), za moich czasów była trochę mądrzejsza w tych sprawach (bo ja nigdy, gdy miałem 13-14lat, nie spotkałem się wśród rówieśników z opinią na temat, że od całowania można zajść w ciązę), albo bezmyślenie powtrazasz, paplaninę, którą w mediach głoszą osoby pokroju Środy. Bo właśnie tą teorię słyszałem jedynie z ust takich osób.
To o czym ja mówiłem na swoim przykładzie jest alternatywą do rozmów z rodzicami (chociaż oczywiście przyznaje Ci rację, że mimo wszsytko lepsza jest rozmowa, z rodzicem, który będzie też uczył asertywności). W tych książkach co ja czytałem, było napisane jednoznacznie, że w wyniku stosunku zachodzi się w ciąże (nie było nic na temat, że kobieta nie zawsze ma dni płodne, nie było też czy od pierwszego razu można zajść w ciąże). Wiesz natomiast kiedy pierwszy raz dowiedziałem się, że po pierwszym kobieta nie zajdzie w ciąże ...pewnie nie uwierzysz, ale na lekcjach przygotowanie do życia w rodzinie (i zapewniam Cię, że w żadnej dyskusji nie posługuje się kłamstwami), tam też dowiedziałem się, że kobieta nie zawsze ma dni płodne (no, ale to akurat jest prawdą).
To i ja wtrącę swoje 3 grosze.
Edukacja seksualna w Polsce jest jak najbardziej potrzebna i należy ją wprowadzić do szkół. Tyle, że powinna się ona zaczynać od gimnazjum, a nie jak pewne środowiska proponują - od przedszkola Ze swojej obserwacji sam mogę stwierdzić, że dzieciaki z roku na rok co raz szybciej zaczynają sięgać po alkohol, papierosy, no i sex nie jest im obcy (zaciążona dziewczyna to praktycznie standard w każdym gimnazjum). Takie zajęcia nie powinny polegać tylko na poznaniu antykoncepcji, ale powinny być tak prowadzone, aby dziecko po wyjściu z zajęć bało się przed odpowiednim wiekiem uprawiać sex, bojąc się o "wpadkę".
Głupoty piszesz, po pierwsze zwrócić, uwagę, że mamy tutaj do czynienia z osobami niepełnoletnimi, które najczęściej nie myślą w sposób dojrzały źle interpretują wiele spraw i taka dyskusja na temat seksu, antykoncepcji, może spowodować, że będą myśleli, że współżycie w gimnazjum jest czymś normalnym.
I zawsze to powtarzam - szkoła nie tylko uczy, ale i wychowuje. Bo jeżeli zostawimy wychowanie tylko rodzicom, to dziecko z patologicznej rodziny skreślamy na starcie.
Szkoła jak już to ma pomagać w wychowywaniu dzieci, a nie wychowywać. Dziecko powinno mieć tylko jednego/jednych opiekunów, którzy go wychowują i to tymi opiekunami wychowującymi powinni być ci, którzy z dzieckiem przebywają większość czasu, najlepiej od urodzenia (chociaż oczywiście nie zawsze tak może być) bo to oni najlepiej znają to dziecko. Każde dziecko jest inne i do każdego dziecka powinno się podchodzić indywidualnie jeśli chodzi o wychowanie, więc na pewno nie zrobi tego szkoła (bo nawet nie jest to jej rolą), która ma pod opieką tysiące dzieci. Rodzice też mają różne sposoby wychowywanie swoich dzieci (bo nie ma tylko jednego i słusznego sposobu wychowywania) i jeżeli zacznie jeszcze wychowywać to dziecko szkoła, to może dojść do takich sytuacji, że szkoła będzie podważać autorytet rodziców w oczach dziecka, którzy dobrze wychowują swoje, dziecko. Jeżeli pedagog widzi, że z dzieckiem jest coś nie tak to powinien skontaktować się z rodzicem i porozmawiać i to obowiązkiem rodzica jest zdecydowanie jakie następnie należy podjąć kroki. Oczywiście inaczej troche wygladąda sytuacja gdy dziecko swoim zachowaniem działa na szkodę innych dzieci, ale nawet i tutaj kontakt z rodzicem jest niezbędny, ale jeżeli kontakt z rodzicem nie przyniesie odpowiednich skutków to oczywiście wtedy odpowiednie ruchy powinna podjąć szkoła a nie rodzice.
Też jestem zdania, że edukacja seksualna powinna być. Najlepiej w gimnazjum, ale ale... poczytajcie jak wygląda edukacja seksualna po polsku
http://eliza-dumoulin.blog.onet.pl/2009/06/27/edukacja-seksualna-po-polsku-ciemnogrod-2/ jak to czytałam to nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać. Fakt to było 4 lata temu, ale czy coś się zmieniło?
Śmiać to jak już to można się śmiać tylko z Ciebie (chociaż mnie osobiście nie do śmiechu), jak traktujesz poważnie wpisy jakiejś osoby, która posługuje się takim językiem:
Przecież to wszystko jest chore i jestem pewna, że przypudrowany Adaśku podbiera prochy szefowi, bo bredzi jak potłuczony.
i dalej:
A preziowi polecam zmianę tabletek na bardziej efektywne
Być może dla wielu osób to może wyda się zabawne, ale to co ta osoba pisze w swoim blogu poważnie traktować nie można.